Ponad tysiąc osób wzięło udział w tegorocznej Kolumnie Nacjonalistycznej, która od kilku lat towarzyszy Marszowi Niepodległości w Warszawie, gromadząc tłum...
Read More

Sprawa została zbagatelizowana przez policję, której przedstawiciel oświadczył, że chodzi o „głupi wybryk kilku nastolatków”. Innego zdania jest prokurator, który podkreślił, że podchodzi bardzo poważnie do tego typu przejawów agresji na tle religijnym. Na tak radykalne, w przypadku państwowego oficjela, deklaracje mogą mieć wpływ statystki, które mówią, że od początku roku ataków na katolickie miejsca kultu i cmentarze było już ponad pół tysiąca. Nie obyło się także bez tradycyjnego w takich przypadkach potępienia ze strony wspólnoty muzułmańskiej, tym razem wygłoszonego ustami Abdallaha Zekri z Francuskiej Rady Wiary Muzułmańskiej.
Media, z nielicznymi wyjątkami, zdają się pomijać kontekst tego pozornie błahego wybryku. W dystrykcie Viguier większość stanowią domy socjalne zamieszkałe przez imigrantów przybyłych do Francji głównie z krajów muzułmańskich. Mieszkający w takich dzielnicach chrześcijanie, czy nawet szerzej – niemuzułmanie, są narażeni na szykany i ekspulsję. Wszystko odbywa się na granicy prawa i opiera się, przykładowo, na hałasowaniu pod oknami czy uprzykrzaniu życia codziennego. Sprawcami na ogół są młodzi muzułmanie, którzy mają na swoje wybryki nieme przyzwolenie rodziców, a przeciwko sobie jedynie bezradne władze państwowe, które nie mogą i nie chcą interweniować w każdym przypadku zakłócenia ciszy nocnej w imigranckiej dzielnicy. Co więcej, jako że cała dzielnica składa się domów socjalnych, proces ten jest finansowany przez francuskiego podatnika.