AAWyborcy w amerykańskim stanie Arizona liczbą 60% głosów zdecydowali o zakończeniu lokalnych i federalnych „akcji afirmatywnych”, dających przywileje grupom mniejszości. Akcje afirmatywne obejmowały m.in. zalecenia „zrównoważenia” w zatrudnieniu i szkolnictwie poprzez parytety dla mniejszości. Część miejsc na uniwersytetach musiała być zarezerwowana np. dla czarnych, nawet wtedy gdy odbywało się to kosztem białych studentów z lepszymi wynikami.
Propozycja zniesienia akcji afirmacyjnych nie nazywa ich w ten sposób, ma to być zakaz dyskryminacji i ulgowego traktowania ze względu na rasę, narodowość czy płeć. Wśród promujących zmiany był m.in. Ward Connerly, były oficjel stanu ds. edukacji. Twierdzi on, że akcje afirmatywne nie są dłużej potrzebne. Oponenci tego rozwiązania, w tym oczywiście członkowie mniejszości mówią, że Arizona w praktyce wyeliminowała akcje afirmatywne wiele lat temu, pozostawiając „jedynie” programy wsparcia dla wykształconych ludzi, które pomagają im osiągnąć sukces w danym polu ich działalności. W ubiegłych latach wyborcy w czterech stanach zdecydowali się na wyeliminowanie akcji afirmatywnych nazywanych również „pozytywną dyskryminacją”. Ustawa zakazująca takich akcji w Arizonie nazwana została „Propozycją 107”, wzbudzała wiele medialnych kontrowersji, jej przeciwnicy określali ja mianem „rasistowskiej”, zaś zwolennicy twierdzili, że ona właśnie nadaje prawdziwy sens rasowej równości poprzez eliminacje przywilejów dla grup mniejszości czyli kierowaniem się rasowymi preferencjami np. przy zatrudnieniu. Z akcji afirmatywnych zrezygnowały dotąd stany Kalifornia, Waszyngton, Michigan i Nebraska.