cenzuraNaprędce przerabiana przez rząd i Sejm na „europejską” modłę ustawa o radiofonii telewizji roztacza nad polskim internetem widmo cenzury, głównie chodzi o cenzurę przekazów wideo takich jak np. te zamieszczane w serwisie YouTube. Ustawa skupia się między innymi nad tzw. „audiowizualnymi usługami na żądanie”, do których zaliczają się amatorskie zapisy wideo. Twórcy takich „audiowizualnych usług na żądanie” będą już niedługo mieli obowiązek uzyskania wpisu do specjalnego wykazu prowadzonego przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Za niezastosowanie się będzie oczywiście grozić kara. Można się domyślać, że karane będa głównie podmioty niewygodne dla trzymających KRRiT w garści, reszta „uczynnych” będzie natomiast miała ciche przyzwolenie na działanie w dotychczasowy sposób.

Jednym z problemów wiążących się z powstającą nową wersją ustawy jest również pewien błąd logiczny, zawarty w jej treści. Projekt ustawy definiuje między innymi „usługę medialną” używając pojęcia „program” oraz „audiowizualna usługa medialna na żądanie” jednocześnie definiując „program” oraz „audiowizualną usługę medialną na żądanie” używając pojęcia „usługi medialnej” – czyli zatacza błędne koło, pozostawiając rzeczywisty wydźwięk tych pojęć wyitnie niejasnym.

Po odpowiedniej podmianie pojęć w tekście projektu otrzymamy np. taki bełkot: usługą medialną jest usługa w postaci usługi medialnej stanowiącej uporządkowany zestaw audycji, przekazów handlowych lub innych przekazów, rozpowszechnianej w całości, w sposób umożliwiający jednoczesny odbiór przez odbiorców w ustalonym przez nadawcę układzie albo usługi medialnej świadczonej w ramach działalności gospodarczej umożliwiającej odbiór audycji audiowizualnych w wybranym przez odbiorcę momencie, na jego zamówienie, w oparciu o katalog ustalony przez dostawcę tej usługi, za którą odpowiedzialność redakcyjną ponosi jej dostawca i której podstawowym zadaniem jest dostarczenie przez sieci telekomunikacyjne ogółowi odbiorców audycji, w celach informacyjnych, rozrywkowych lub edukacyjnych; usługą medialną jest także przekaz handlowy” (za: http://sierp.libertarianizm.pl).

Kolejna kontrowersja: dostawca usługi jest zobowiązany „promować audycje europejskie”, cokolwiek by to znaczyło i jakkolwiek miało być wykonane np. przez zwykłych amatorów kręcenia filmików aparatem, aby zamieścić je na YouTube. Można się tylko domyślać, że owe „audycje europejskie” to coś z tej samej stajni, co wybitnie irytujące, boleśnie prounijne reklamy zawsze kończące się zawołaniem „i tak to właśnie działa!”, w wykonaniu niezbyt szczupłej niewiasty i wysokiego niezbyt śmiesznego jegomościa, na jakie można się natknąć co rusz oglądając reżimową telewizję.

Sprawą zainteresowała się również Krajowa Izba Gospodarcza, ponieważ potencjalnie, nowa ustawa o radiofonii i telewizji, poprzez wspomniane zapisy, może mieć również wpływ na gospodarkę, głównie na tzw. startupy, które będą próbowały zaistnieć poprzez materiały wideo. Obowiązki wobec KRRiT będą na starcie blokowały takim inicjatywom możliwość rozwoju. Krajowa Izba Gospodarcza oraz Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska starają się obecnie poruszyć problem nowelizacji ustawy i zwrócić na niego uwagę opinii publicznej.

SC