Organizacje zajmujące się monitorowaniem zagrożeń dla światowego pokoju donoszą, że coraz więcej przeprowadzanych raportów jasno wskazuje, iż Pentagon zamierza przeznaczać na działania wojskowe jeszcze większą liczbę środków z amerykańskiego budżetu. Wmożenie działań ma na celu oczywiście rozszerzenie tzw. „walki z terroryzmem”, które dzięki nowym uchwałom prezydenta Stanów Zjednoczonych, Barracka Obamy, przybrały już charakter globalny i to na o wiele większą skąlę, niż mogło się wydawać.
Według opublikowanych przed kilkoma dniami statystyk, amerykańskie wojska potajemnie prowadzą zbrojne działania w 75 państwach na świecie, w których wykonują „misje przeciwko Al-kaidzie”. Zdecydowana większość rządów państw objętych programem misji nie miała o nich pojęcia.
Barrack Obama wydał specjalne dyrektywy, dzięki którym żołnierze biorący udział w tajnych misjach mogą działać „tak stanowczo i agresywnie, jak tylko jest to możliwe”, oraz na które nie zezwalała nawet mocno prowojenna administracja rządu Georga W. Busha. Od czasu objęcia swojej prezydentury Obama w ciągu 18 miesięcy zarządził wielką ekspansję sił wojskowych m.in. na Bliskim Wschodzie, w Afryce (zwłaszcza na jej 'rogu’), a także w Jemenie i innych krajach azjatyckich. Zwiększenie działań wojskowych nie przeszkadzało mu jednak w odebraniu pokojowej nagrody Nobla, czy też „wypłynięciu” w swojej kampanii prezydenckiej na hasłach antywojennych.