Skoro już nie tylko „nie ma”, ale także „nie będzie”, to czemu zawiadujące środowiskiem „Nowego Obywatela” małżeństwo Okrasków tak bardzo zachwala rządy Prawa i Sprawiedliwości? Ta dosyć złośliwa refleksja nasuwa się po lekturze książki, która wnosi tak naprawdę niewiele do rozszerzającej się oferty publikacji dotyczących upadku małych i średnich polskich miast.

W ostatnich latach na rynku okazało się sporo reportaży poświęconych tak zwanej prowincji. Część jest niezwykle udana, jak choćby recenzowana niedawno na naszych łamach „Znikająca Polska” Piotra Witwickiego, natomiast niektóre jak „Zapaść. Reportaże z mniejszych miast” Marka Szymaniaka nie nalezą do szczególnie wciągających lektur.

Także sama Magdalena Okraska wydała już podobną publikację. Przed czterema laty debiutowała „Ziemią jałową. Opowieścią o Zagłębiu„, poświęconą kosztom tzw. transformacji ustrojowej w jej rodzinnym regionie Zagłębia Dąbrowskiego. Wówczas w sposób niezwykle sugestywny opisywała obumieranie mniejszych ośrodków.

„Nie ma i nie będzie” tak naprawdę różni się od „Ziemi jałowej. Opowieści o Zagłębiu” jedynie miejscem akcji. Okraska w swojej najnowszej książce wyrusza bowiem poza swój region, chociaż i w niej zawarła krótkie reportaże z położonych w Zagłębiu Dąbrowskim Myszkowa i Będzina. Poza tym czytelnik obu publikacji może przeżyć swoiste deja vu.

A kto nie czytał debiutu Okraski, po kilkudziesięciu stronach lektury „Nie ma i nie będzie” także zacznie odczuwać monotonię. Reportaż z Wałbrzycha jeszcze się jakoś wyróżnia, ale w pozostałych miejscowościach właściwie jest już to samo: zamknięte sklepy, obdrapane stare kamienice, podupadający bar z zapiekankami i starsza Pani siedząca na podwórzu. Czyli zawsze ten sam schemat.

Swoją droga to ciekawe, że po siedmiu latach rządów PiS, tak chwalonych przez środowisko „Nowego Obywatela”, w mniejszych miejscowościach wciąż nic nie ma, a na dodatek nie będzie. Jak to więc jest, skoro podobno obecne rządy są tak prospołeczne? Tego, jak i wielu innych rzeczy, Okraska nie wyjaśnia. I dlatego publikacja do godnych uwagi raczej nie należy.

M.