30 października w Velbert (Zagłębie Ruhry) niemieccy niezależni nacjonaliści razem z działaczami miejscowej NPD zorganizowali demonstrację sprzeciwiającą się eskalacji przemocy ze strony kolorowych imigrantów, której ofiarami  w tym regionie padają  prawowici mieszkańcy narodowości niemieckiej.
Demonstranci w liczbie 160-ciu osób wyruszyli ulicami skandując  „Niemcy dla Niemców”, czy „Multikulturalizm zabija naród”, co i raz zatrzymując się w poszczególnych punktach miasta, by wygłosić przemówienia. Podczas ich wygłaszania swój głos zabrała także jedna z osób, która całkiem niedawno została brutalnie pobita w Velbert przez imigrantów z krajów muzułmańskich – jak powiedziała, powodem napaści był jej biały kolor skóry. Nie była ona jedyną osobą na demonstracji, która w niedalekiej przeszłości zdążyła się przekonać, iż „asymilacja” kolorowych imigrantów to jedynie pusty slogan; w pochodzie oprócz nacjonalistów udział wzięło sporo lokalnych mieszkańców, którzy każdego dnia zmuszeni są borykać się z problemem poruszanym na demonstracji. Większość z nich w obawie o własne bezpieczeństwo wolała jednak pozostać anonimowa.
Manifestację nacjonalistów bezskutecznie usiłowali zakłócić tzw. „antyfaszyści”, czyli działacze kilku niszowych lewicowych organizacji oraz środowiska gejów i lesbijek. Co ciekawe, wszyscy kontrmanifestanci przybyli do Velbert z innych miejscowości, nie zapoznając się nawet z sytuacją mieszkańców tego miasta, jak też nie zwracając uwagi na fakt, iż od dłuższego czasu w Niemczech pojęcie „rasizmu” coraz częściej działa w obydwie strony.