„Bananowa” młodzież przez lata chętnie garnęła się do prywatnego I Społecznego Liceum Ogólnokształcącego „Bednarska” w Warszawie. Teraz uczniowie i absolwenci zaczęli jednak głośno mówić o przypadkach molestowania ze strony nauczycieli. Najwyraźniej pod wielbionymi przez szkołę hasłami „tolerancji” i „wielokulturowości” skrywane są jej odrażające tajemnice.

Sprawa ma swój początek jeszcze w zeszłym roku szkolnym. Właśnie wówczas, jak czytamy w „Gazecie Wyborczej” i Onecie, grupa uczennic miała zaprotestować przeciwko złemu traktowaniu ich przez jednego z nauczycieli. Miał on bowiem dopuścić się „niewłaściwego traktowania (werbalnej przemocy, wyczerpującej znamiona molestowania)”. Szkoła w swoim oświadczeniu przyznała się zresztą do „zbyt łagodnej” reakcji ze strony dyrekcji i grona pedagogicznego.

Ostatecznie nauczyciel został zwolniony z I Społecznego Liceum Ogólnokształcącego „Bednarska”. Powodem były obciążające go relacje, które w swoim raporcie miała zebrać osoba z zewnątrz zespołu szkół. Władze liceum dodatkowo zdecydowały się na powołanie instytucji rzeczników wybieranych spośród uczniów i nauczycieli, a także wprowadzenie przedmiotu „edukacja dyskryminacyjna”.

Powyższa afera była jedynie preludium do kolejnych problemów związanych ze szkołą dla „bananowej” młodzieży, mogącej pozwolić sobie na naukę w niej dzięki swoim bogatym rodzicom. Niedawno głos w sprawie praktyk w placówce zabrała jedna z absolwentek. Kobieta twierdzi, że 20 lat temu jeden z nauczycieli dopuścił się wobec niej nadużyć. Liceum nie chce jednak mówić głośno o tych oskarżeniach, natomiast sam pracownik szkoły zdążył już zmienić miejsce pracy.

Obydwie sytuacje zapoczątkowały miejscową akcję „Me Too”, nawiązującą do amerykańskiej kampanii z 2017 roku. Kolejni absolwenci placówki dzielą się więc swoimi historiami, które wskazują zresztą na duże problemy związane z rożnego rodzaju seksualnymi ekscesami.

Nauczyciele mieli bowiem dopuszczać się nie tylko molestowania słownego czy pisania „erotycznych maili”. Jedna z absolwentek twierdzi, że kilkanaście lat temu, gdy uczyła się w tym miejscu, na porządku dziennym były związki nauczycieli z uczniami. Jak możemy przeczytać w artykule Onetu, wówczas miała ona wiedzieć „o pięciu czy sześciu takich związkach”. Na dodatek dyrekcja nie reagowała na doniesienia o ekscesach swoich pracowników.

Zespół Społecznych Szkół Ogólnokształcących Bednarska szczyci się swoją „tolerancją” i „wielokulturowością”. Do placówki uczęszczają więc nie tylko „bananowe” dzieci bogatych rodziców, ale także dzieci „uchodźców”. Dodatkowo w szkole obowiązuje „system demokratyczny z trójpodziałem władzy”. W tym tygodniu placówka dołączyła zaś do „tęczowego piątku”, czyli wydarzenia organizowanego przez środowiska LGBTQWERTY.

Na podstawie: onet.pl, wyborcza.pl.