Miniony weekend na Bałkanach minął pod znakiem masowych protestów. Na ulice wylegli więc obywatele Albanii, Bułgarii, Czarnogóry i Serbii, którzy mają przede wszystkim dosyć biedy, korupcji panującej na wszystkich szczeblach administracji państwowej oraz ograniczania swobód demokratycznych przez tamtejsze rządy. Albańscy oraz serbscy demonstranci podczas swoich protestów próbowali przedrzeć się dodatkowo do budynków rządowych.

Najdłużej trwają protesty w Serbii, ponieważ są one organizowane już od listopada, kiedy pobity przez „nieznanych sprawców” został jeden z liderów tamtejszej opozycji. Przeciwnicy rządów prezydenta Aleksandara Vučicia zarzucają mu z tego powodu tendencje autorytarne, stąd domagają się chociażby równego dostępu do serbskich mediów publicznych. Z tego powodu w sobotę liderzy partii opozycyjnych przedostali się do budynku państwowej telewizji, z którego zostali brutalnie wyrzuceni przez interweniujących policjantów.

Wczoraj opozycjoniści zorganizowali z kolei kolejną manifestację odbywającą się pod hasłem „Jeden z pięciu milionów”, nawiązującą do słów Vučicia, który zapowiedział, że nie ustąpi nawet jeśli na ulice wyjdzie pięć milionów serbskich obywateli. Demonstrujący próbowali przedrzeć się do Pałacu Prezydenckiego w Belgradzie, lecz zostali powstrzymani przez prewencję. Sam prezydent twierdzi, że nie pozwoli na przemoc na ulicach, a dodatkowo skrytykował opozycję, która jego zdaniem może „bazgrać programy”, bo i tak nie jest w stanie z nim wygrać.

W Albanii protesty odbywają się także od końca ubiegłego roku, kiedy jako pierwsi na ulice wyszli tamtejsi studenci. Obecnie manifestacje organizowane są przez opozycyjną centroprawicową Demokratyczną Partię Albanii, której parlamentarzyści pod koniec lutego zdecydowali się złożyć mandaty poselskie, aby wymusić dymisję na premierze Edim Ramie. W sobotę protestujący chcieli wedrzeć się do siedziby parlamentu, co skończyło się kilkugodzinną bitwą z policją.

Czarnogórcy od paru tygodni domagają się złożenia urzędu prezydenta przez Milo Đukanovicia, czyli faktycznego twórcy obecnego kształtu czarnogórskiego państwa. Przeciwnicy zarzucają mu zorganizowanie korupcyjnego systemu na masową skalę, kumoterstwo oraz liczne nadużycia władzy. Za samymi demonstracjami stoją przede wszystkim miejscowi intelektualiści i ludzie kultury, ponieważ partie opozycyjne zachowują dystans do zorganizowanego przez nich ruchu.

Najmniejszą skalę przybrały natomiast demonstracje w Bułgarii. Niedzielny protest pod parlamentem w Sofii zyskał rozgłos głównie z powodu zachowania bułgarskiej policji, która chciała użyć gazu łzawiącego przeciwko demonstrującym, lecz z powodu wiejącego wiatru najbardziej ucierpieli właśnie funkcjonariusze.

Na podstawie: danas.rs, balkaninsight.com, vijesti.me, dnevnik.bg.