Grupa senatorów reprezentujących prawicowych Republikanów zgłosiła projekt ustawy, który uznaje krytykę syjonizmu za przestępstwo. Francja w trwającej wojnie palestyńskiego Hamasu z Izraelem opowiedziała się jednoznacznie po stronie Izraela, przede wszystkim pod pretekstem dbałości o bezpieczeństwo zakazując propalestyńskich demonstracji w swoich miastach.

Senator Stéphane’a Le Rudulier zebrał łącznie 16 podpisów pod projektem ustawy dotyczącej zakazania antysyjonizmu. Przedstawiciel gaullistów twierdzi, że to właśnie krytyka Izraela odpowiada za nasilenie się „antysemickich” incydentów nad Sekwaną. 

Propozycja przewiduje do dwóch lat więzienia i 75 tys. euro grzywny za obrażanie państwa syjonistycznego. Nawoływanie do nienawiści lub przemocy wobec Izraela byłoby z kolei zagrożone karą do pięciu lat więzienia i 110 tys. euro grzywny.

Le Rudulier wezwał ponadto do rozwiązania skrajnie lewicowej partii „Francja Nieujarzmiona” i wszystkich innych organizacji, które w trwającym właśnie konflikcie nie poparły izraelskiego wojska. 

Niemal od razu po wybuchu wojny Francja zakazała propalestyńskich demonstracji, odbywających się mimo decyzji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Rząd w Paryżu twierdzi, że w ciągu ostatnich trzech tygodni odnotował blisko 160 przypadków „antysemityzmu”.

Na podstawie: middleeastmonitor.com.