Spełniły się przypuszczenia działaczy Brytyjskiej Partii Narodowej (BNP), że ulotki odnośnie imigranckich pedofilskich gangów i sposobów na uchronienie się przed nimi wywołają furię i ataki politycznie poprawnych gazet oraz władz.

Po dziesięcioleciach bezkarności imigranckich przestępców i prób tuszowania dużej ilości popełnianych przez nich przestępstw przez policję i władze, dziś wtarte oskarżenia o „rasizm” kierowane są nie przeciwko tym, którzy atakują, mordują czy gwałcą Brytyjczyków, ale przeciwko tym, którzy zdecydowali się mówić o tym otwarcie.

Media i komendanci policji określili zawartość ulotek BNP kolportowanych w szkołach jako „prowokacyjną” i „szkodliwą dla dobrych stosunków między społecznościami”. Akcja ulotkowa BNP odnosiła się m.in. do głośnych w ostatnim czasie w Wielkiej Brytanii spraw muzułmańskich pedofilskich gangów, które wykorzystywały brytyjskie dziewczyny, nawet tak młode jak 9-letnie. Akcja skierowana jest do uczniów i rodziców.

Gazety ostrzegają nauczycieli, aby ci byli ostrożni wobec „politycznej działalności BNP, próbującej zaangażować młodych ludzi”, jednak nie wspominają o głównym zagrożeniu omawianym w ulotkach nacjonalistów, czyli zagrożeniu ze strony imigranckich gangów pedofilów i gwałcicieli. Ataki na brytyjskich nastolatków ze strony imigrantów stały się plagą tego kraju, jednak są skutecznie wyciszane przez media i ignorowane przez władze. Wśród ofiar takich ataków często panuje przekonanie, że mówiąc o tym sami zostaną zakwalifikowani jako „rasiści”.

Aktywiści BNP, którzy na ten problem zwracali uwagę już kilka lat temu, byli aresztowani i sądzeni za „podsycanie rasowej nienawiści”. Na akcję BNP zareagowały władze miejscowości, w których pojawiły się ulotki, a także politycznie poprawne media. Nauczyciele i dyrektorzy szkół zostali wezwani do monitorowania obecności ulotek w szkołach (nie do zwrócenia uwagi na bezpieczeństwo podopiecznych).

Władze apelując o informację proszą także szkoły by starały się nie rozpowszechniać informacji zawartych w ulotkach. Jak widać, dla niektórych polityków głosy muzułmańskiej społeczności liczą się bardziej niż bezpieczeństwo brytyjskich uczniów.

Zobacz również:
Młodzieżówka BNP powołuje grupę samoobrony