Zerwanie przez amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa porozumienia nuklearnego, podpisanego przez Iran oraz sześć światowych mocarstw, mocno niepokoi europejskich inwestorów, dlatego decyzję miliardera krytykuje Unia Europejska. Przedsiębiorstwa z naszego kontynentu, w tym również polskie firmy, od ponad dwóch lat zawierają więc lukratywne kontrakty ze stroną irańską, a tymczasem powrót amerykańskich sankcji może skutkować nakładaniem na nie określonych kar.

We wtorek w Brukseli doszło w tej sprawie do spotkania czołowych unijnych polityków z irańskim ministrem spraw zagranicznych Mohammadem Dżawadem Zarifem. Rozmowy Zarifa z szefową unijnej dyplomacji Federicą Mogherini oraz ministrami spraw zagranicznych Heiko Maasem z Niemiec, Jean-Yvesem Le Drianem z Francji oraz Borisem Johnsonem z Wielkiej Brytanii, dotyczyły więc przede wszystkim przyszłości porozumienia atomowego oraz ewentualnego legalnego obejścia amerykańskich sankcji wobec Iranu.

Jak na razie Iran oraz pięciu pozostałych sygnatariuszy umowy z 2015 roku (w tym UE) nie zdecydowało się na jej zerwanie, dlatego mieliśmy do czynienia jedynie z jednostronnym wypowiedzeniem porozumienia przez Stany Zjednoczone. Z tego powodu europejskie firmy przynajmniej teoretycznie mogą dalej współpracować z irańskimi podmiotami, z którymi w ciągu ostatnich ponad dwóch lat podpisały szereg lukratywnych kontraktów.

Może się to jednak zmienić, kiedy USA rzeczywiście wdrożą sankcję, które uderzą nie tylko w sam Iran, lecz przede wszystkim w przedsiębiorstwa działające zarówno na irańskim, jak i na amerykańskim rynku. W takiej sytuacji znajduje się wielu europejskich gigantów, którzy poprzez inwestowanie w Ameryce podpadają pod tamtejszą jurysdykcję i mogą liczyć się z karami ze strony „Wuja Sama”. Czym grozi omijanie amerykańskich sankcji przekonał się bank BNP Paribas, który cztery lata temu musiał zapłacić 9 miliardów dolarów grzywny za robienie interesów z Iranem oraz Sudanem.

Tuż przed podpisaniem porozumienia nuklearnego nałożono też karę na niemiecki Commerzbank, dlatego musiał on zasilić amerykański budżet kwotą blisko 1,45 miliarda dolarów. Tego typu kary nie muszą oczywiście spotkać przedsiębiorstw, które nie inwestują w USA, ale po sprawie BNP Paribas żaden bank nie chce ryzykować udzielania kredytu w dolarach na handel z Iranem. Powoduje to oczywiście trudności ze znalezieniem finansowania dla interesów załatwianych z tym krajem.

Na podstawie: dziennik.pl.