Ostatnie tygodnie były trudne dla Wielkiej Brytanii z powodu niedoborów kierowców ciężarówek. W sklepach brakowało więc produktów, natomiast paliwo do stacji benzynowych musi dowozić wojsko. Brytyjski premier Boris Johnson nie zamierza jednak rozwiązywać tych problemów poprzez powrót do dotychczasowej polityki niekontrolowanej imigracji.

Przez dobrych kilkanaście dni przedstawiciele rządu Partii Konserwatywnej nie wypowiadali się na temat niedoborów na stacjach paliw oraz w sklepach spożywczych. Dopiero kilka dni temu Johnson starał się uspokoić społeczeństwo. Twierdził więc, że brak paliwa był spowodowany masowym wykupywaniem go z powodu gróźb branży paliwowej i transportowej, dotyczących możliwości racjonowania paliwa.

Taki pomysł miał być odpowiedzią na braki kadrowe wśród kierowców ciężarówek. Zwykli kierowcy zaczęli więc z tego powodu robić zapasy. Brytyjski rząd zmobilizował ostatecznie 200 wojskowych kierowców, którzy mają zacząć dowozić paliwo na stacje benzynowe. Warto podkreślić, że z powodu braku surowca wiele z nich zdecydowało się na tymczasowe zawieszenie swojej działalności.

Braki kadrowe w branży transportowej mają być spowodowane nowymi przepisami, będącymi następstwem opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. Zaostrzono zwłaszcza dotychczasowe prawo imigracyjne, zastępując je systemem punktowym. W ten sposób Brytyjczycy chcą przyciągnąć do swojego kraju jedynie wysoko wykwalifikowanych obcokrajowców.

Johnson zapewnił, że mimo przejściowych problemów polityka jego państwa nie zmieni się. Zwłaszcza biorąc pod uwagę podobne problemy występujące także w innych krajach, takich jak choćby Stany Zjednoczone czy Chińska Republika Ludowa. Nie ma więc powrotu do wcześniejszej polityki niekontrolowanej imigracji. Brytyjska gospodarka ma bowiem opierać się na wyższych płacach i lepszych kwalifikacjach pracowników.

Lider konserwatystów zauważył, że przez dziesięciolecia przyjęty system pozwalał branży transportowej na nieinwestowanie w infrastrukturę (choćby w postoje) i w samych pracowników. Tym samym ten sektor gospodarki opierał się na ciężko pracujących ludziach przyjeżdżających z zagranicy. W referendum o Brexicie i w ostatnich wyborach parlamentarnych Brytyjczycy głosowali tymczasem za zmianą dotychczasowego systemu.

Na podstawie: bankier.pl, theguardian.com, dailymail.co.uk.