11 czerwca, zakaz pedałowaniaDnia 11 czerwca kilka minut po godzinie 11 główną arterią warszawskiej dzielnicy Ursynów przeszła manifestacja sprzymierzonych sił nacjonalistycznych i patriotycznych. Pochód wystartował z okolicy stacji metra Ursynów, by następnie zająć całą szerokość Al. Komisji Edukacji Narodowej. Manifestujący, których można szacować na nieco ponad 200 osób, skoncentrowali się na sprzeciwie wobec coraz bardziej postępującej natarczywej ekspansji lobby homoseksualnego w kulturę, edukację, życie publiczne i polityczne, przy jednoczesnej marginalizacji faktycznych problemów w świadomości społeczeństwa (jak chociażby skala polskiego ubóstwa). Ostatnim dowodem postępującej agitacji obok tradycyjnych „parad równości”, które cyklicznie blokują w upalne dni stolicę, było wywieszenie tęczowej flagi na maszcie przy Urzędzie Dzielnicy Ursynów jako „uznanie” dla dewiantów seksualnych ze strony burmistrza Piotra Guziała. Warto nadmienić, iż hańbiąca flaga powisiała niecałe dwa dni, chociaż i tak o owe dwa dni za długo. Dzisiejsza manifestacja pokazała skalę irytacji mieszkańców Ursynowa wobec tego prywatnego i odosobnionego gestu.

Protestujący domagali się ustąpienia z urzędu Guziała, przypominali również, że Polska nie jest pogrążoną w moralnej dekadencji Holandią, bądź skandowali hasła promujące zgodny z naturą model rodziny. Przemarsz z tytułowym hasłem na ustach co i raz zbierał aprobatę od mieszkańców Ursynowa (dzielnicy liczącej prawie 150 tysięcy osób). Klaskali oni z balkonów, kilku nawet przyjaźnie machało do nas flagami narodowymi.Kulminacyjnym punktem był końcowy aspekt, czyli protest pod Urzędem Dzielnicy Ursynów, pod którym zgodnie z oczekiwaniami nie zastaliśmy piastującego nieudolnie swą funkcję urzędnika. Niektórzy z Polaków w myśl zasady „by żyło się lepiej” zmuszeni są pracować w sobotę, ale powyższe obciążenia nie dotyczą polskiej administracji. Po rozwiązaniu publicznego wystąpienia, co nastąpiło po godzinie 12 prawie w komplecie udaliśmy się na Marsz Tradycji i Kultury zorganizowany wspólnymi siłami przez MW, Prawicę RP i ONR.

Marsz Tradycji i Kultury ruszył z okolic stacji metra Politechnika, idąc głównymi ulicami Warszawy. Demonstracja ta zgromadziła ponad 500 osób nie tylko ze środowisk narodowych, czy prawicowych, lecz także „zwykłych” mieszkańców Warszawy, którzy nie godzą się na publiczne propagowanie haseł świadczących o upadku wszelkich wartości. Pochód zakończył się pod Sejmem RP, gdzie czekali już działacze Narodowego Odrodzenia Polski, na zorganizowanej przez nich pikiecie promującej wartości rodzinne. I właśnie w tym miejscu wszystkie trzy demonstracje (AN i ZU, ONR i MW, NOP) połączyły się w jedną, wspólną akcję sprzeciwu dla homoseksualnej propagandy.

Niestety, podobnie jak miało to miejsce w poprzednich latach, po jakimś czasie demonstracja NOP została szczelnie otoczona przez policję, która postanowiła nie wypuszczać uczestników poza jej obręb. Powodem miały być petardy i świece dymne, które kilkakrotnie poleciały w stronę gromadzących się nieopodal Sejmu pederastów, jednak o fakcie, iż była to jedynie wymówka wie chyba każdy, kto choć raz brał udział w protestach dla tzw. „parad równości”. Wszyscy uczestnicy, którym nie udało się wydostać z kordonu byli zmuszeni czekać nawet do godziny 17 (pikieta NOP oficjalnie skończyła się po 15:00), aż policjanci raczyli ich spisać i wypuścić. W związku z tym prezes Narodowego Odrodzenia Polski, Adam Gmurczyk, zapowiedział żłożenie pozwu zbiorowego przeciwko działaniom policji, która bezprawnie przetrzymywała uczestników kontrdemonstracji. Osoby, które zamierzają go podpisać proszone są o kontakt na adres info@nop.org.pl.Fotogaleria:

Na zdjęciach demonstracja na Ursynowie, Marsz Tradycji i Kultury, kontrdemonstracja NOP:

zdjęcia autorstwa GP i J.