Rada Unii Europejskiej domaga się uzupełnienia krajowych baz antyterrorystycznych dodatkowymi bazami danych dotyczącymi osób określanych mianem radykałów. Twórcy projektu dotyczącego zbierania informacji na temat „procesów radykalizacji w UE” mówią, że rozszerzenie baz danych ma na celu obserwację zagrożeń płynących z krajów muzułmańskich, jednak na listach mają się znaleźć również anarchiści, alterglobaliści, nacjonaliści i „skrajni prawicowcy”, a nawet „osoby sprawiające problemy na stadionach piłkarskich”.
Pomysł spotkał się z falą krytyki ze strony organizacji broniących praw człowieka, według których obecne regulacje Unii Europejskiej dot. radykalizacji są wystarczające. Jedna z nich stwierdza, że definicja „radykalizmu” została tak szeroko zakrojona, iż mogliby pod nią podpadać nawet bojownicy o wolność z innych krajów. Przeciwnicy projektu wspominają także o 70-ciu pytaniach, które miałyby być używane do rozpoznania jak bardzo radykalna jest dana osoba. Zbadane mają zostać również stosunki w rodzinie oraz kontakty z przyjaciółmi, sąsiadami, kolegami ze szkoły i współwięźniami. Ponadto zwraca się też uwagę na “sytuację ekonomiczną”, “rzucające się w oczy psychopatyczne zapędy”, “stopień bezpośredniego osobistego wsparcia”, np. ze strony rodziny, oraz ogólne “środowisko społeczne”.
Jeżeli projekt zostanie zatwierdzony (a wszystko na to wskazuje), będzie to kolejny etap postępującego schematu nadużywania terminów takich jak „ekstremista” czy „terrorysta” w stosunku do każdego, kto w jakimś stopniu nie pasuje do odgórnie narzucanej wizji światopoglądowej.