Dziennik „Rzeczpospolita” nawołuje do wprowadzenia ułatwień w zatrudnianiu imigrantów z Uzbekistanu. Obywatele tego muzułmańskiego państwa mają być bowiem zainteresowani przyjazdami do Polski, a jednocześnie wciąż nie mają szczególnie wygórowanych oczekiwań dotyczących poziomu wynagrodzenia.

Do szerszego otwarcia polskich granic dla uzbeckich imigrantów zachęca Magdalena Sobańska-Cwalina z Fundacji Instytut Studiów Azjatyckich i Globalnych im. Michała Boyma. Na łamach gazety przytacza ona między innymi dane Instytutu Prognozowania i Badań Makroekonomicznych Republiki Uzbekistanu.

Wynika z nich, że kraj ten w dużej mierze uzależniony jest od przekazów pieniężnych pochodzących od Uzbeków pracujących zagranicą. W ubiegłym roku ich globalna wartość miała wynieść blisko 8,1 mld dolarów, natomiast 70 proc. z wysłanych pieniędzy pochodziło z Rosji. Ma tam bowiem pracować około miliona przybyszy z Uzbekistanu.

Wspomniana uzbecka instytucja zauważa jednak, że wśród obywateli Uzbekistanu rosnącą popularnością cieszą się inne kierunki emigracji. Wymienia więc wśród nich m.in. Polskę, Czechy, Bułgarię, Litwę, Francję, Niemcy czy Wielką Brytanię.

Sobańska-Cwalina w swoim tekście przytacza dane Urzędu ds. Cudzoziemców. Obecnie w naszym kraju na podstawie pozwoleń o pracę przebywać ma blisko 3,1 tys. obywateli Uzbekistanu, podczas gdy jeszcze na początku zeszłego roku odpowiednie dokumenty posiadało tylko 1,8 tys. Uzbeków.

Zwiększone zainteresowanie wizami pracowniczymi odnotowuje zresztą polski konsulat w Uzbekistanie. „Rzeczpospolita” utyskuje jednak na bariery uniemożliwiające polskim przedsiębiorcom pozyskiwanie większej ilości uzbeckich imigrantów. Problem ten ma przede wszystkim dotyczyć branż opierających swoją działalność o pracę sezonową. Do tego dochodzi też kwestia uznawania dyplomów z uczelni Uzbekistanu.

Jednocześnie w tekście można przeczytać, że „Uzbekistan dysponuje nadwyżką kadry pracowniczej, o wciąż niezbyt wygórowanych oczekiwaniach co do wynagrodzeń”, dlatego też „warto przyjrzeć się, czy w Uzbekistanie są pracownicy, którzy mogą wypełnić luki na polskim rynku pracy”.

Na podstawie: rp.pl.

Zobacz również: