Centroprawicowa Serbska Partia Postępowa wygrała we wczorajszych wyborach parlamentarnych w Serbii, natomiast drugie miejsce zajął jej koalicjant z Socjalistycznej Partii Serbii. Głosowanie odbyło się jednak bez udziału zdecydowanej większości opozycji, która zbojkotowała je z powodu autorytarnych zapędów prezydenta Aleksandara Vučica, zapowiadającego jednocześnie przyspieszenie integracji z Unią Europejską.

Po przeliczeniu prawie 92 proc. głosów oddanych we wczorajszych wyborach na prowadzeniu znajduje się koalicyjna lista „Aleksandar Vučić – Dla naszych dzieci“, czyli sojusz ugrupowań współpracujących z centroprawicową Serbską Partią Postępową (SNS). Miała ona otrzymać w sumie 62,6 proc. poparcia, co powinno przełożyć się na 189 mandatów – dokładnie o 58 więcej niż w zakończonej właśnie kadencji Zgromadzenia Narodowego.

Drugie miejsce zajęła druga koalicyjna lista, a więc współrządząca Socjalistyczna Partia Serbii (SPS) z Zielonymi Serbii (ZS), Partią Komunistyczną (KS) oraz narodowo-konserwatywną Zjednoczoną Serbią (JS). Komitet otrzymał łącznie 10,9 proc. głosów, czyli będzie miał 32 przedstawicieli w Skupsztinie. Do parlamentu dostał się jeszcze konserwatywny Serbski Sojusz Patriotyczny (SPAS) z 4,2 proc. (będzie miał 12 posłów) oraz 17 polityków reprezentujących ugrupowania mniejszości narodowych.

Vučić ogłaszając triumf swojej partii zapowiedział między innymi, że konieczne jest przyspieszenie integracji z UE przy jednoczesnym „zachowaniu starych przyjaciół”, czyli oczywiście Rosjan oraz Chińczyków. Ponadto serbski prezydent chwalił się rekordowym poparciem dla swojego ugrupowania, w tym również wysokim odsetkiem głosujących w lokalach znajdujących się poza granicami kraju.

Zupełnie inaczej wybory parlamentarne ocenia Sojusz dla Serbii (SZS), czyli koalicja ugrupowań opozycyjnych grupujących partie od lewa do prawa. Sojusz zbojkotował wybory z powodu niedemokratycznego charakteru serbskiej polityki. Liderzy SZS uznali triumf SNS i jego koalicjantów za dowód zniszczenia życia politycznego w Serbii, natomiast frekwencja sięgająca jedynie 47,7 proc. świadczy o udanym bojkocie głosowania.

Na podstawie: danas.rs, politika.rs.