childStanem idealnym jest sytuacja, w której rodzice dziecka nie muszą wynajmować mieszkania, oboje mają stałą pracę i są w związku małżeńskim. Przy obecnym trendzie na rynku pracy, gdy promowane jest zatrudnienie śmieciowe, a szczytem marzeń dla Polaków jest zdolność kredytowa umożliwiająca zaciągnięcie kredytu bankowego na lichwiarski procent, warunki te wydają się niemożliwe do spełnienia.

Demografowie ze Szkoły Głównej Handlowej w projekcie pod przewodnictwem Ireny Kotowskiej szukali sposobów na podwyższenie poziomu dzietności wśród młodych Polaków. Wnioski i zalecenia formułowane są jednak dość tendencyjnie i jednowymiarowo, co każe podejrzewać, iż jest to kolejna praca wykreowana na zamówienie współczesnego establishmentu. Otóż raport omija fatalne warunki materialne, w których muszą planować swoją przyszłość młodzi Polacy.

Odbiorca raportu może dowiedzieć się, że popularność związków niesformalizowanych wynika głównie z wygody i hedonizmu partnerów (mniejsze zobowiązania przy jego ewentualnym rozpadzie), nie zaś z próby utrzymywania się we dwójkę, która potencjalnie mogłaby prognozować pożądany model w układzie 2+1, gdy dwie osoby w rodzinie pozostają przez długi czas zawodowo nieaktywne. Rzeczywistość wielokrotnie weryfikuje tę próbę negatywnie, stąd też tak niska dzietność.

Irena Kotowska powołując się na raport Eurostatu dodała, że współczynnik dzietności charakteryzujący średnią liczbę dzieci przypadającą na kobietę w wieku rozrodczym wzrośnie z wartości 1,4 do 1,6, jednak cały czas będziemy mieli do czynienia ze spadkiem liczby urodzeń. Wynika to z faktu, iż maleje liczba kobiet w przedziale wiekowym 20–29 lat, a to właśnie głównie w tym okresie życia kobiety decydują się na posiadanie potomstwa.

Uwzględniono również badanie przeprowadzone wśród osób bezdzietnych w wieku 20–39 lat. 42% ankietowanych pragnie mieć dziecko w bliżej nieokreślonej przyszłości, 47% w ciągu najbliższych trzech lat, zaś 12% oświadczyło, iż nie planuje posiadania potomstwa.

Remedium według demografów SGH ma być lakoniczna teza o konieczności promocji macierzyństwa wśród kobiet między 30 a 39 rokiem życia. Wszystko po to, by zminimalizować efekt spadającej dzietności i prospektywnie myśleć o wzroście. Brakuje jednak konkretów w jaki sposób ma odbywać się ta promocja – gdy kobiety w tym przedziale wiekowym także zmagają się z takimi problemami jak niestabilność zatrudnienia, trudności lokalowe, czy zarobki na poziomie uniemożliwiającym egzystencję na poziomie.

Zróżnicowane są postawy wśród rodziców, którzy posiadają już jedno dziecko. 32% spośród nich nie planuje powiększać rodziny, 16,3% chce mieć dziecko w dalszej przyszłości, ale aż 51,3% planuje wydać potomstwo na świat w ciągu najbliższych trzech lat.

na podstawie: Money.pl

Zobacz również:
Coraz więcej polskich dzieci rodzi się i dorasta w biedzie