Członek zarządu niemieckiego banku centralnego – Bundesbanku, oraz socjaldemokratycznej partii SPD, Thilo Sarrazin, stał się w ostatnim czasie czołową postacią krytykowaną przez przedstawicieli tzw. głównego nurtu. Wszystko za sprawą książki, którą przedstawił w zeszłym tygodniu w Berlinie i która wywołała żywiołową dyskusję oraz wzbudziła wiele kontrowersji.
W książce „Deutschland schafft sich ab (Niemcy likwidują się same) dr Sarrazin przedstawia tezę, według której imigranci z państw muzułmańskich tworzą równoległe społeczeństwo (nie asymilując się) oraz przysparzają państwu więcej kosztów socjalnych, niż wart jest ich wkład w rozwój gospodarki. Podkreśla również, że duża liczba niewykształconych imigrantów wpływa na obniżenie średniego poziomu inteligencji w niemieckim społeczeństwie.
Tezy te potępili czołowi politycy, w tym kanclerz Angela Merkel, a macierzysta partia Sarrazina – SPD – wszczęła procedurę wykluczenia go z ugrupowania. Zarząd Bundesbanku również wystąpił o odwołanie go z pełnionego stanowiska, jednak w tym przypadku Thilo Sarrazin zapowiedział, że sam z niego ustąpi.
Tymczasem
Deutschland schafft sich ab okazała się bestsellerem, a wydawca – monachijska firma DVA (Deutsche Verlags-Anstalt) – zamówił kolejne dodruki, co zwiększy łączny nakład do 250 tys.

Sondaże wskazują, że wielu Niemców podziela opinie Sarrazina. Jak poinformował w zeszłą niedzielę tygodnik „Bild am Sonntag”, z sondaży wynika, że co piąty Niemiec popiera Sarrazina. Gdyby założył on własną partię, mogłaby liczyć na 18 proc. głosów.
„- Dla tych ludzi Sarrazin jest kimś, kto w końcu głośno mówi to, co wielu myśli – powiedział szef instytutu badań opinii Emnid, Klaus-Peter Schoeppner. Sarrazin wyklucza jednak założenie własnego ugrupowania.