W ubiegłym roku w porównaniu do roku wcześniejszego liczba wypadków w miejscu pracy zwiększyła się o 10 procent. Tym samym w ubiegłym roku ich ofiarami było blisko 69 tysięcy pracowników. Pod tym względem wciąż najbardziej niebezpieczną branżą w Polsce pozostaje górnictwo.

Wstępne dane Głównego Urzędu Statystycznego mówią o blisko 69 tys. wypadkach przy pracy, do których miało dojść w ubiegłym roku. W 2020 roku odnotowano ich tymczasem o 9,6 proc. mniej, choć uznawano go wówczas za jeden z najniebezpieczniejszych w ciągu ostatnich lat. Przed trzema laty poszkodowanych w pracy zostało z kolei 83 tys. osób.

Widoczny jest również wzrost liczby poszkodowanych na każde 1000 pracowników. Wyniósł on w ubiegłym roku 5,10, gdy tymczasem przed dwoma laty było to 4,62. Nie zmienił się z kolei wskaźnik wypadków śmiertelnych, który ustabilizował się na poziomie 0,3. Jednocześnie było ich przed rokiem dokładnie 218 przy odnotowanych 190 przypadkach w 2020 roku.

Wskaźnik wypadkowości pozostaje największy w branży górniczej, wynosząc w niej 14,17. Pod tym względem drugi był sektor zarządzania i gospodarowania wodą i ściekami ze wskaźnikiem na poziomie 13,23. Najmniej wypadków w pracy odnotowano z kolei w branżach informatycznej oraz ubezpieczeniowej i finansowej.

Dokładnie w 60,8 proc. odnotowanych przypadków wina leżała po stronie pracowników, którzy mieli zachowywać się nieodpowiednio podczas wykonywania swoich obowiązków. Nie były one jednak powiązane ze stanem psychofizycznym, bo taką przyczynę stwierdzono tylko przy 4 proc. przypadków.

Jednocześnie pracownicy spędzili w ubiegłym roku mniej czasu na zwolnieniach lekarskich, spowodowanych właśnie wypadkami w miejscu zatrudnienia. Średnia za ubiegły rok wynosiła 37,8 dni,, a dwa lata wcześniej było to 38 dni.

Na podstawie: bankier.pl, pulshr.pl.