ue-niewolaKrytykowanie Prawa i Sprawiedliwości w obecnej sytuacji jest z pewnością trudne, aby nie zostać zaliczonym przez prawicowców do obozu Komitetu Obrony Demokracji, czy zwolenników Komisji Europejskiej. PiS-owi należy jednak patrzeć na ręce szczególnie w kwestii większej inwigilacji obywateli, pamiętając też o tym, iż to właśnie partia Jarosława Kaczyńskiego wepchała nas do Unii Europejskiej wraz ze swoimi obecnymi przeciwnikami.

Prawa strona internetu jest właśnie zajęta tworzeniem kolejnych Faceook’owych wydarzeń mających na celu obronę rządu Beaty Szydło przed decyzją Komisji Europejskiej, która uruchomiła właśnie procedurę kontroli praworządności w Polsce. Hipokryzja jest tu oczywiście widoczna jak na dłoni, bowiem unijne instytucje nie były zainteresowane ostatnimi ośmioma latami rządów Platformy Obywatelskiej. Rządów, które wyrzucały do kosza inicjatywy referendalne poparte przez tysiące Polaków (łącznie z własnymi podpisami dotyczącymi jednomandatowych okręgów wyborczych!), a także wysyłały policjantów do redakcji tygodnika „Wprost”, gdy ten ujawnił informacje niewygodne dla rządzącej koalicji. Unijne instytucje mają zresztą podobne grzechy na swoim sumieniu, ignorując chociażby decyzje irlandzkiego społeczeństwa, które musiało ponownie iść do urn, po tym jak zagłosowało „źle” w kwestii Traktatu Lizbońskiego.

Mając świadomość tych wszystkich faktów należy jednak jednocześnie pamiętać, że obecne zamieszanie jest jednym z efektów działań samego PiS-u, choć nie chodzi tu oczywiście o zmiany przeprowadzane obecnie przez tą partię. Partia Kaczyńskiego i jego środowisko polityczne odpowiada bowiem za przynależność Polski do Unii Europejskiej. To osławiony w środowiskach prawicy rząd Jana Olszewskiego rozpoczął negocjacje ze „Wspólnotami Europejskimi”, które obecnie znamy jako samą Unię Europejską. W kampanii przed referendum na temat przystąpienia do UE w 2003 r., politycy PiS ramię w ramię z tzw. „obozem III RP” czyli PO, SLD i Unią Wolności, przekonywali Polaków do głosowania na tak. Do dzisiaj doskonale pamiętam zresztą „dyskusje” w TVP pod rządami Roberta Kwiatkowskiego, gdzie PiS-owcy wraz z obecnie wrogimi im środowiskami zagłuszali przeciwników zrzeczenia się suwerenności przez nasz kraj. Kilka lat później prezydent Lech Kaczyński podpisał natomiast Traktat Lizboński. W tej sprawie PiS zachował się już dwuznacznie, ponieważ część parlamentarzystów tej partii głosowała przeciwko ratyfikacji dokumentu, jednak ich liczba była na tyle bezpieczna, aby Traktat przypadkiem nie został odrzucony.

PiS odpowiada więc za obecną sytuację w równym stopniu, co środowiska, które obecnie protestują przeciwko tej partii na ulicach polskich miast. Partia Kaczyńskiego obecnie również nie jest siłą sprzeciwu wobec pogłębiania się federalistycznej koncepcji UE. Co bowiem z tego, że PiS mówi o stworzeniu bliżej niesprecyzowanej „Europy Narodów”, skoro politycy tej partii dalej opowiadają się choćby za modelem strefy wolnego handlu, nie protestując przeciwko negocjowanej za zamkniętymi drzwiami umowy o wolnym handlu UE ze Stanami Zjednoczonymi? Co więcej, minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski w listopadowym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” stwierdził, że nowy rząd popiera koncepcję stworzenia wspólnej unijnej armii. Poza tym PiS tradycyjnie stawia na wiernopoddańczą postawę wobec USA, wręcz przebierając nogami, by jak najszybciej zainstalować nad Wisłą jankeskie bazy wojskowe.

Na dalszy plan schodzą natomiast gospodarcze obietnice ugrupowania, które zdawały się być najmocniejszą stroną programu PiS. Tymczasem na razie na sztandarach widnieje wciąż projekt 500 zł na dziecko, przegłosowano specjalny podatek dla banków, jednak modyfikowany jest chociażby postulat powrotu do poprzedniego wieku emerytalnego. PiS wycofał się już za to z finansowania leków dla emerytów powyżej 75 roku życia, co jednak przeszło właściwie bez echa. Nic dziwnego, bo w tym samym czasie PiS był zajęty „odzyskiwaniem” mediów publicznych przez wieloletniego działacza PZPR Krzysztofa Czabańskiego, a także zmianami w Trybunale Konstytucyjnym, nadzorowanymi przez dawnego partyjnego kolegę Czabańskiego czyli Stanisława Piotrowicza.

Najbardziej niepokojąco wyglądają jednak zapowiedzi zmian w ustawie o policji, która przewiduje mniejszą kontrolę sądów i prokuratury nad działaniami służb, które będą mogły z dużą łatwością inwigilować polskich obywateli. Zamiast dawać się porwać hurrapatriotycznej retoryce PiS i wspierających go mediów, warto więc zachować dystans i bacznie obserwować, co partia Kaczyńskiego forsuje w czasie zapowiadających się głośnych bojów z unijnymi instytucjami. Zastanowić się nad sobą powinni zwłaszcza niektórzy narodowcy, którzy wychodzą na ulice protestować przeciwko KOD-owi, tym samym wpisując się w konflikt pomiędzy dwoma obozami zawłaszczającymi polską debatę publiczną.

M.