Francuski parlament ostatecznie przegłosował kontrowersyjną ustawę, zezwalającą na przyznanie wspomaganego zapłodnienia parom kobiet żyjących w homoseksualnym związku, a także samotnym kobietom. Co ciekawe poza środowiskami konserwatywnymi wśród krytyków ustawy znaleźli się przedstawiciele klinik płodności, zwracający uwagę na spadek liczby dawców nasienia w związku z przyznania dzieciom prawa do uzyskania informacji na ich temat.

Przeciwnicy kontrowersyjnej ustawy bioetycznej liczyli, że jej nowelizację uda się zablokować na poziomie Senatu, ponieważ tam większość ma nadal francuska centroprawica. Nadzieje okazały się jednak płonne, zaś zmiany prawne poparł między innymi przewodniczący tej izby, Gerard Larcher, wywodzący się z gaullistowskiej partii Republikanów. Francuski parlament tym samym zrealizował przedwyborcze obietnice prezydenta Emmanuela Macrona.

Dzięki nowemu prawu, zabiegi in vitro refundowane z państwowego budżetu będą przysługiwały również parom lesbijek oraz samotnym kobietom. Jednocześnie nie zdecydowano się na przyznanie podobnych uprawnień osobom transseksualnym, a także na zalegalizowanie przekazywania nasienia nieżyjących już osób. Przewiduje ono natomiast, że dzieci zrodzone metodą wspomaganego zapłodnienia będą mogły otrzymać dane na temat tożsamości dawcy. To rozwiązanie nie podoba się jednak przeprowadzającym takie zabiegi klinikom, ponieważ spadnie liczba osób chcących oddać swoje nasienie.

Najbardziej niepokojące są wyniki ostatnich badan opinii publicznej. Wynika z nich, że za przyznaniem prawa do sztucznego zapłodnienia lesbijom opowiada się 63 proc. Francuzów, z kolei blisko 68 proc. chce legalizacji instytucji matek zastępczych, które miałyby rodzić dzieci parom heteroseksualnym nie mogącym mieć potomstwa. Co więcej, 53 proc. ankietowanych chciałoby dać podobne prawo pederastom.

Na podstawie: rp.pl, lefigaro.fr.