Komendant szwedzkiej policji Anders Thornberg przyznał, że trwające od kilku dni zamieszki nie przypominają podobnych wydarzeń mających dotychczas miejsce w jego kraju. Celem muzułmanów protestujących przeciwko spaleniu Koranu miało być bowiem zabicie funkcjonariuszy, dlatego w niedzielę policjanci musieli postrzelić trzy osoby.

Rozruchy w szwedzkich miastach trwają od czwartku, gdy spalenia świętej księgi muzułmanów dokonał duński aktywista Rasmus Paludan z partii „Twarda Linia”. Od tego czasu gwałtowne zamieszki trwają między innymi w Sztokholmie, Örebro, Malmö, Linköping czy Norrköping. W ich trakcie policjanci i strażacy atakowani są przy pomocy kamieni, metalowych prętów i fajerwerków.

Dotychczas funkcjonariusze byli jednak krytykowani za swoją bierność. W rozmowach z lokalnymi mediami przyznawali, że przed zdecydowanymi interwencjami powstrzymywali ich przełożeni, którzy nakazywali także „taktyczne odwroty” podczas najbardziej ofensywnych zachowań muzułmanów.

Najprawdopodobniej pod naporem krytyki zaczyna się to zmieniać. W niedzielę policjanci w Norrköping musieli oddać strzały ostrzegawcze, aby powstrzymać osoby rzucające kamieniami i podpalające samochody. Trzech uczestników zamieszek miało z tego powodu zostać ranionych rykoszetami.

Szef szwedzkiej policji przyznaje, że rozruchy wymykają się spod kontroli i nie przypominają dotychczas widywanych tego typu wydarzeń w imigranckich dzielnicach. Według Thornberga celem islamskich fanatyków jest zabicie funkcjonariuszy, dlatego pierwszy raz znaleźli się oni w sytuacji zagrożenia życia.

W ciągu ostatnich dni miało więc dojść do wielu „niezwykle poważnych przestępstw”, wymierzonych w policjantów i innych funkcjonariuszy publicznych, a także w należące do nich mienie. Dowódca szwedzkiej policji zapowiedział ukaranie sprawców wspomnianych ataków.

Na podstawie: dn.se, friatider.se.

Zobacz również: