Najnowszy sondaż instytutu IFOP wskazuje na spadające poparcie dla polityków lewicy w dzielnicach robotniczych francuskich miast. Na jej kandydatów w zbliżających się wyborach prezydenckich zamierza głosować tylko 36 procent badanych, gdy jeszcze dekadę temu taki zamiar deklarowała połowa respondentów wywodzących się z klasy pracującej.

W zaplanowanych na kwiecień wyborach prezydenckich weźmie udział pięciu kandydatów reprezentujących ugrupowania socjalistów, zielonych, socjalliberałów i komunistów. Jedynie Jean-Luc Mélenchon z „Francji Niepokornej” ma szansę na osiągnięcie dwucyfrowego wyniku, choć nie w każdym sondażu rzeczywiście przekracza 10 proc. próg poparcia.

Lewica nie cieszy się obecnie dużym poparciem nawet w swoich dotychczasowych bastionach. Badanie przeprowadzone przez IFOP w robotniczych dzielnicach francuskich miast wskazuje, że na lewicowych kandydatów zamierza głosować jedynie 36 proc. badanych. Tymczasem w 2012 roku chęć poparcia szeroko pojętej lewicy deklarowała połowa ich mieszkańców.

Niemal taki sam odsetek, bo 35 proc., wyraził natomiast gotowość poparcia kandydatów narodowej prawicy, a więc Marine Le Pen, Erica Zemmoura albo Nicolasa Duponta-Aignana. Podczas wyborów w 2017 roku polityków tej opcji popierało 28,4 proc., natomiast dekadę temu 21,9 proc. przedstawicieli francuskiej klasy pracującej.

Jednocześnie wśród wyborców lewicy widać wyraźnie radykalizację postaw. Blisko 26 proc. mieszkańców robotniczych dzielnic chce poprzeć kandydatów skrajnej lewicy, a jedynie 10 proc. bardziej umiarkowanych polityków Partii Socjalistycznej i Europy Ekologii-Zielonych.

Na podstawie: valeursactuelles.com.

fot. Marcel Crozet / flickr.com.