Po trwającej miesiąc letniej przerwie, przed sądem krajowym w Monachium wznowiono rozpoczęty w listopadzie ubiegłego roku proces pochodzącego z Ukrainy 90-letniego Johna Demjaniuka. Jest on oskarżony o udział w zamordowaniu blisko 28 tys. Żydów w obozie zagłady w Sobiborze, gdzie według niemieckiej prokuratury w roku 1943 pełnił rolę strażnika, po wcześniejszym odbyciu przeszkolenia w obozie SS w Trawnikach. Demjaniuk od początku utrzymuje, że jest niewinny. W jednym z oświadczeń odczytanych na wcześniejszych rozprawach przez jego obrońcę Ulricha Buscha, protestuje przeciwko fałszywym oskarżeniom, z którymi walczy od ponad trzydziestu lat, starając się udowodnić, że w rzeczywistości jest on nie zbrodniarzem, a jeńcem wojennym. Jak twierdzi, był on żołnierzem Armii Czerwonej wziętym do niewoli przez Niemców.
W trakcie całego procesu wielokrotnie dochodziło do odraczania rozpraw, w których oskarżony nie mógł brać udziału ze względu na zły stan zdrowia. Z tego samego powodu czas każdej rozprawy nie może być dłuższy niż 90 minut, a Demjaniuk przysłuchuje się im w pozycji leżącej.

W jednym z pierwszych procesów Johna Demjaniuka, który odbył się w Izraelu, został on uznany winnym bycia „Iwanem Groźnym”, sadystycznym strażnikiem z obozu w Treblince. Groziła mu kara śmierci. Zarzuty okazały się jednak fałszywe i izraelski Sąd Najwyższy go uniewinnił. Dla Centrum Simona Wiesenthala i Światowego Kongresu Żydów nie był to jednak koniec batalii przeciwko Demjaniukowi. W maju ubiegłego roku dokonano jego ekstradycji ze Stanów Zjednoczonych do Niemiec i od tego czasu przebywa on w areszcie śledczym Monachium-Stadelheim.