Jacek Czaputowicz był, ale jakby go jednak nie było. Fizycznie był obecny na posiedzeniach rządu i gdzieniegdzie nawet ruszał się z Polski. Politycznie był jednak osobą w zasadzie anonimową, która nie miała w praktyce niczego do powiedzenia. Ktoś funkcję szefa dyplomacji pełnić musiał, natomiast kształt polskich relacji międzynarodowych nie jest kreowany w gmachu przy warszawskiej Alei Szucha.

O byłym już ministrze spraw zagranicznych nie można oczywiście mówić jako o postaci zupełnie anonimowej. Nie był on może szerzej znany społeczeństwu (i po dwóch latach pełnienia tej funkcji dalej nie jest), ale posiada określony dorobek naukowy. Składają się nań głównie prace dotyczące bezpieczeństwa europejskiego, a także teorii stosunków międzynarodowych. Dużo gorzej wygląda jednak lista politycznych związków Czaputowicza.

Był współpracownikiem Komitetu Obrony Robotników, czyli opozycyjnej organizacji założonej w czasach PRL-u przez grupę nieciekawych postaci. Najbardziej znane wśród nich to Antoni Macierewicz, Jacek Kuroń, Seweryn Blumsztajn czy Adam Michnik. Później działał w kolejnych emanacjach NSZZ „Solidarność” czy w Komitecie Obywatelskim przy Lechu Wałęsie. Kilka lat temu podjął z kolei współpracę z Prawem i Sprawiedliwością, jeszcze za czasów rządów Platformy Obywatelskiej stając się członkiem rady programowej partii Jarosława Kaczyńskiego.

Po co spoglądać do życiorysu Czaputowicza, skoro przestał już być szefem MSZ-u? Otóż nie da się od tego uciec analizując politykę zagraniczną obecnej ekipy rządzącej. Widać bowiem wyraźnie, że Pan profesor był swego rodzaju łącznikiem pomiędzy dwoma odłamami elity postsolidarnościowej. Z jednej strony należał do tzw. „korporacji Bronisława Geremka”, a z drugiej wpływał na kształt programu obozu skupionego wokół Kaczyńskiego. Młodszym czytelnikom warto przypomnieć, że zmarły w 2008 roku Geremek nawet nie stojąc na czele dyplomacji decydował o polskiej polityce zagranicznej. Bez względu na decyzje Polaków przy urnach, w gmachu MSZ-u od lat urzędują więc te same osoby wychowane przez dawnego lidera „lewicy laickiej”.

Właśnie z tego powodu rząd PiS-u nie jest w stanie niczego zmienić w kwestiach naszych międzynarodowych relacji. Zasadniczo potrafi je tylko pogarszać. Czasem nawet nie wiadomo w imię czego. Wszak w jakim celu obecna władza prowadzi do napięć z Niemcami, podczas gdy jednocześnie rządzący nie zrobili nic, aby uniezależnić nas gospodarczo od zachodniego sąsiada? Każdy konflikt z Komisją Europejską też wydaje się być grą jedynie na użytek wewnętrzny i mobilizację własnego elektoratu, bo ostatecznie władze w Warszawie i tak uginają się pod jej żądaniami…

Polityka zagraniczna obozu Zjednoczonej Prawicy jest konsekwentna jedynie w kwestii relacji z Rosją i Stanami Zjednoczonymi. Można było spodziewać się, że kontakty z Rosją będą nie tylko chłodne, ale praktycznie zerowe. Wyjątkiem było jedynie ubiegłoroczne spotkanie Czaputowicza z jego rosyjskim odpowiednikiem, Siergiejem Ławrowem. Rozmowa obu dyplomatów na marginesie szczytu Rady Europy w Helsinkach była więc czysto kurtuazyjna. Relacje z USA także rozwijają się w przewidywalnym kierunku, choć nawet w obozie władzy słychać głosy krytyki względem rozpasania amerykańskiej ambasador Georgett Mosbacher.

Problem w tym, że właściwie we wszystkich tych sprawach Czaputowicz nie miał nic do gadania. Utrzymywanie klientelistycznych kontaktów z Amerykanami to działka prezydenta Andrzeja Dudy i prezydenckiego ministra Krzysztofa Szczerskiego. Unią Europejską zajmują się premier Mateusz Morawiecki i minister ds. UE Konrad Szymański. Według medialnych doniesień głos we wszystkich tych sprawach zabiera też Kaczyński. Czaputowiczowi zostawały więc niewiele znaczące wizyty zagraniczne oraz spotkania z ambasadorami.

Podobnie będzie z nowym szefem dyplomacji, Zbigniewem Rau. Trudno bowiem oczekiwać, aby pierwsze skrzypce w rządzie odgrywał urzędnik, zajmujący się w pracy naukowej doktrynami politycznymi i prawnymi. W polskiej polityce zagranicznej nie zmieni się nic dopóki nikt nie ruszy „korporacji Geremka”, zaś w wyborach nie zwycięży ugrupowanie podważające dotychczasową doktrynę integracji z Zachodem za wszelką cenę.

M.