636607_1220 maja na ekranach polskich kin premierę miał thriller reżyserii Jodie Foster. Chociaż świadomy jestem niezbyt wyszukanych standardów amerykańskiej kultury masowej nie mogłem sobie odmówić uczestnictwa w seansie. Produkcja reklamowana jako hit poprzez tzw. doborową obsadę aktorską (m.in Julia Roberts, George Clooney czy też Jack O’Connell) nie zwabiła jednak do sali kinowej zbyt dużej ilości odbiorców. Być może przyczyną była względnie wczesna pora emisji – piątkowe godziny popołudniowe – czynnika niskiej frekwencji można też upatrywać w niezbyt chwytliwej tematyce produkcji pozbawionej np. efektów specjalnych.

Akcja toczy się przede wszystkim wewnątrz studia filmowego programu „Money Monster” by następnie przenieść się dynamicznie także na ulice Wall Street. Głównym wątkiem jest załamanie akcji kursu Ibis Clear Capital, spółki reklamowanej między innymi przez prowadzącego program (Lee Gates) jako inwestycyjnej pewniejszej niż lokata. Pod wpływem perswazji i autorytetu „czarnoksiężnika Wall Street” tysiące szeregowych Amerykanów wierząc w stabilność tych zapewnień powierzyły spółce oszczędności swego życia. W przeciągu jednego dnia w związku ze spadkiem notowań giełdowych spółki stali się oni bankrutami. Wśród tego grona znajduje się także Kyle Budwell, osoba która spółce postanowiła powierzyć spadek odziedziczony po matce. Frustracja bohatera jest na tyle wysoka, iż bez względu na konsekwencje postanawia on wtargnąć z bronią w ręku do studia telewizyjnego za zakładnika biorąc między innymi doradcę finansowego Lee Gatesa. Pozostając na wizji, w imieniu stratnych inwestorów indywidualnych domaga się on natychmiastowego wyjaśnienia zaistniałej sytuacji, grożać zdetonowaniem bomby.

O ile w ten sposób skonstruowana fabuła spełnia kryteria dreszczowca – mamy bowiem dramatyczny zwrot akcji z sielankowego nastroju telewizyjnego show do trzymających w napięciu scen, akt ten dedykowany jest Amerykanom których budżety domowe w przeciągu kilku godzin uległy pauperyzacji, powoli odkrywamy też osobiste motywy, które sterują Kylem, o tyle poznając szerszy kontekst sytuacji nie mogłem ulec wrażeniu, że „przecież to wszystko już miało miejsce!”.

Kyle domagając się wyjaśnień poznaje (a wraz z nim odbiorcy) patologie sfinansjeryzowanej gospodarki, w której liczą się akumulowane w ekspresowym tempie wirtualne pieniądze, szybkie zyski osiągnięte w sposób daleki od etyki – czyli fundament zglobalizowanego modelu świata. Zaznając się z odpowiedziami grona „autorytetów” ekonomicznych i pionu PR Ibis o niezawodnym algorytmie, który w rzeczywistości jednak okazał się anomalią, przed oczami miałem przewodniczącego FED Alana Greenspana późną jesienią roku 2008 przed Kongresem Stanów Zjednoczonych. Wezwany w celu złożenia zeznania na temat kryzysu finansowego ekonomista nie ukrywał swego szoku, że przypuszczenia traktowane przez dominującą ideologię ekonomiczną jako paradygmat (m.in wolny rynek jako samoregulujący się organizm czy też model wyceny zarządzania ryzykiem) jednak zawiodły. Zrozpaczonym efektem kryzysem finansowym Amerykanom Greenspan zafundował „wróżenie z fusów” w ramach którego lakonicznie stwierdził, że gdyby model uwzględnił także dane z okresu zapaści gospodarczej wówczas rzekomo świat finansów byłby w dużo lepszej kondycji.

Próby wyjaśnienia „anomalii, która nie miała prawa się pojawić” rzutujące na nagły spadek notowań Ibis Clear Capital zaserwowane są w sposób typowy dla dyskursu o patologii świata pieniądza. Nieprzejrzysta dla przeciętnego Amerykanina neoliberalna terminologia (m.in „czarny łabędź”, „dywersyfikacja”, „handel wysokich częstotliwości”) używana przez zideologizowane autorytety ekonomiczne ma na celu utrzymanie władzy klas rządzących operujących na rynkach finansowych.

W jakim sektorze operuje Ibis Clear Capital, który z dnia na dzień stracił nagle 800 milionów dolarów? Zasadniczo w sfinansjeryzowanej gospodarce jest to kwestia drugorzędna. W jej ramach liczy się natychmiastowy zysk, a nie produkcja i tym samym cena akcji nie stanowi odzwierciedlenia wartości całej spółki. Boleśnie przekonał się o tym prowadzący program „Money Monster”, który będąc technokratą ślepo wierzącym w prawo popytu i podaży wezwał na wizji do skupowania akcji Ibis. Mimo, że telewidzowie zareagowali pozytywnie na jego apel mimo kupna dużych pakietów akcje nadal dryfowały w dół.

Znamienne jest także oderwanie od świata życia społecznego zarówno Lee Gatesa jak również prezesa Ibis Clear Capital. Pierwszy z nich sowicie wynagradzany za utrzymywanie iluzji nieograniczonego rozwoju w ramach gospodarki sfinansjeryzowanej nie kryje swego szoku, gdy w rozmowie z Kylem dowiaduje się, że powodem jego frustracji jest strata „zaledwie” 60 tysięcy dolarów. Drugi natomiast w perspektywie prawdopodobnego upadku zarządzanej przez siebie spółki prezentuje postawę właściwą dla klasy wiecznie nieobecnego akcjonariatu – niewzruszony podróżuje po świecie w celu poszukiwania kolejnych okazji pod pomnożenie prywatnego majątku.

Na tym może zakończę. Dodam tylko dla zainteresowanych zakończeniem – fabuła kończy się tak jak w rzeczywistości, w której występuje zjawisko „prywatyzacji zysków i uspołeczeniania strat” – tragicznie dla losów szeregowych ludzi. Świadomym tej beznadziei niemożliwe, by wyjść po projekcji seansu nie będąc wstrząśniętym…

R.eutt