solidarność 30 czerwca warszawaW czwartek 30 czerwca odbyła się w Warszawie największa od lat manifestacja związkowców z Solidarności – zgromadziła ponad 80 000 osób. Ludzie z całego kraju przyjechali, aby zamanifestować swoje niezadowolenie pod przewodnim hasłem: „Polityka wasza – bieda nasza”. Jednak nie tylko o sam marsz i hasło chodziło. Przewodniczący Solidarności, Piotr Duda, wręczył szefowi reżimowego rządu petycję z postulatami, które dotyczą przede wszystkim obniżenia akcyzy na paliwo, podniesienia płacy minimalnej, powiększenie liczby osób mogących korzystać z pomocy społecznej oraz przekazania środków na Fundusz Pracy. Związek domaga się również od rządu aktywnych działań na płaszczyźnie polityki prorodzinnej, zapewnienia godnego zatrudnienia młodym ludziom, zawieszenia i renegocjacji pakietu klimatycznego oraz sprzeciwia się likwidacji polskiego przemysłu.

Mniejsze grupki związkowców można było zobaczyć w śródmieściu Warszawy już we wczesnych godzinach rannych. Całość rozpoczęła się o godz. 10 na pl. Piłsudskiego, gdzie oprócz przemówień działaczy związkowych i rozmów z gośćmi, odbył się koncert Pawła Kukiza. Z pl. Piłsudskiego Solidarność ruszyła pod Sejm. Niesiono transparenty z przeróżnymi hasłami i postulatami, m. in. „Polacy białymi murzynami Europy”, „Pracy i chleba”, „Stop dzikiej prywatyzacji”, „Dość biedy” czy „Stop obcemu kapitałowi”. W manifestacji brali udział kibice gdańskiej Lechii z flagą, pod kancelarią premiera dołączyli kibice Legii Warszawa z transparentami, m. in. „Niespełnione rządu obietnice, temat zastępczy – kibice”. Warto wspomnieć, że pierwsi związkowcy pojawili się pod kancelarią premiera przed 15, a ostatni o 17.15 – to świadczy o ogromnej liczbie ludzi, którzy przyjechali z miejscowości o kilkaset kilometrów nieraz oddalonych od Warszawy, by upomnieć się o należne im prawa, o godne życie, a także sprzeciwić się mafijnej działalności rządu.

Na koniec kilka słów refleksji. Rząd Donalda Tuska doprowadził do ruiny Polskę. Bezrobocie, drożyzna, wyprzedaż majątku narodowego. Pamiętajmy jednak o tym, że tak było za wszystkich rządów w „wolnej” Polsce, czy za PiSu, czy za SLD. Dopóki u sterów państwa będzie nomenklatura wywodząca się z Magdalenki i obrad Okrągłego Stołu, dopóty w Polsce nic się nie zmieni. Wrogiem nie jest żadna konkretna partia. Wrogiem jest cały skorumpowany system.

W.