Turecki minister spraw zagranicznych Mevlüt Çavuşoğlu stwierdził w czwartek, że konieczne jest doprowadzenie do pojednania między rządem a opozycją w Syrii. Jego słowa nie spodobały się jednak popieranym dotychczas przez Ankarę dżihadystom. Wezwali oni do protestów przeciwko Turcji, między innymi niszcząc w ich trakcie flagi tego kraju.

Çavuşoğlu odniósł się do sytuacji w Syryjskiej Republice Arabskiej podczas odbywającej się w tureckiej stolicy 13. Konferencji Ambasadorów. W jej trakcie przyznał, że w ubiegłym roku rozmawiał ze swoim syryjskim odpowiednikiem, a przede wszystkim uznał pojednanie między rządem a opozycją za jedyną możliwość osiągnięcia trwałego pokoju w Syrii.

Według tureckiego dyplomaty Syria potrzebuje obecnie silnej administracji centralnej, bo tylko w ten sposób możliwe jest zahamowanie procesu jej rozpadu. Wymaga to jednak dużej woli w całym kraju, którą można osiągnąć poprzez jedność terytorialną.

Słowa wypowiedziane przez Çavuşoğlu spotkały się z krytyką ze strony „opozycji”, czyli dżihadystów współpracujących dotąd z tureckim wojskiem. Wezwali oni do manifestacji na kontrolowanych przez siebie terytoriach także po piątkowych modlitwach w meczetach w Al-Bab, Afrin i Dżarabulus.

Pierwsze demonstracje miały miejsce jeszcze w czwartek wieczorem. Na nagraniach opublikowanych przez francuski kanał RFI widać dżihadystów niszczących tureckie flagi, wiszące dotychczas obok symboli przeciwników rządu w Damaszku.

Dziesiątki dżihadystów zgromadziły się również na syryjsko-tureckiej granicy. Wznosili na niej między okrzyki dotyczące hańby, którą byłoby dla nich podjęcie rozmów z syryjskimi władzami.

We wtorek tureckie wojsko wycofało się z dwóch baz wojskowych znajdujących się w północnej Syrii, dokonując tego w koordynacji z rosyjskimi siłami. Najprawdopodobniej to właśnie Rosjanie wraz z Syryjską Armią Arabską zajmą miejsca opuszczone przez Turków.

Na podstawie: middleeasteye.net, rfi.fr.