slowenia-protestPrzedwczoraj w Słowenii miał miejsce strajk generalny pracowników „budżetówki” przeciwko polityce cięć, jaką prowadzi obecny rząd Janeza Janšy.

Według szacunków organizatorów – związków zawodowych pracowników sektora budżetowego – w akcji wzięło udział 100 tysięcy osób, z kolei serbski portal 24sata.rs podaje liczbę 80 tysięcy. Oznacza to, że przeciwko rządowi ramię w ramię ze związkami i pracownikami będącymi na państwowym garnuszku, wyszedł na ulicę nawet co dwudziesty obywatel (bez względu na płeć, wiek i status zatrudnienia) w tym małym, dwumilionowym kraju mającym opinię najspokojniejszego i najlepiej rozwiniętego ze wszystkich krajów byłej Jugosławii.

Głównym żądaniem protestujących była rewizja planów rządu co do obniżenia świadczeń w sektorze państwowym. W całym kraju przestały działać szkoły, urzędy, ostrą formę strajku przyjęli również celnicy, z kolei służby medyczne przyjęły w obsłudze pacjentów „plan minimum”, zgodny z konstytucyjnymi wytycznymi dotyczącymi wyjątkowych sytuacji.

W strajku wzięli również pracownicy tak newralgicznych gałęzi jak służby państwowe (policja), czy pracownicy sektora energetycznego i państwowego przemysłu ciężkiego. Głównym ich żądaniem jest wzrost płac.

Wcześniej, partia Lista Obywatelska („Državljanska lista”) zagroziła wyjściem z konserwatywnej koalicji, jeżeli Janša nie poda się do dymisji, a w takim wypadku koalicja straci większość w parlamencie.

Sam premier Janša co prawda wydał oświadczenie w związku ze strajkiem generalnym, ale podkreślił w nim, iż nie ma zamiaru ustępować z urzędu. Kryzys zatem będzie pogłębiał się tym bardziej, iż trwa już od 8 stycznia, kiedy to komisja antykorupcyjna ujawniła niejasne dochody premiera.

na podstawie: 24sata.rs, vgolos.com.ua