Serbia zagłosowała w czwartek za zawieszeniem Rosji w prawach członka Rady Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych. Serbski prezydent Aleksandar Vučić twierdzi, że pierwotnie jego kraj miał wstrzymać się od głosu, ale został poddany dużym naciskom. Poza tym Serbia zachowując neutralność wojskową nie jest neutralna politycznie, bo stara się o przyjęcie do Unii Europejskiej.

Za zawieszeniem Rosji opowiedziało się Zgromadzenie Ogólne ONZ, co jest pierwszym takim przypadkiem w historii, gdy chodzi o stałego członka Rady Praw Człowieka ONZ. Ogółem za tą decyzją opowiedziały się 93 państwa, 24 były przeciwko, z kolei 58 wstrzymało się od głosu. Wśród tych pierwszych dosyć niespodziewanie znalazła się Serbia, czyli tradycyjny sojusznik Rosji.

Jej prezydent tłumaczył po głosowaniu, że pierwotnie jego państwa miało wstrzymać się od głosu. Vučić w rozmowie z telewizyjnej mówił o szantażach i naciskach, które miały dotyczyć nie jego osobiście, ale całego państwa serbskiego. Chodziło głównie o możliwość zablokowania importu rosyjskiej ropy przez Serbię po 15 maja, gdy w życie mają wejść sankcje Unii Europejskiej.

Według serbskiego prezydenta podjęcie wspomnianej decyzji było konieczne, bo Serbia zachowuje neutralność wojskową, lecz nie polityczną. Głównym celem jego władzy jest tymczasem integracja europejska. Jednocześnie Vučić narzekał, że z powodu ograniczeń nałożonych na Rosję Serbowie nie mogą otrzymać broni, za którą zapłacili duże pieniądze.

Samego głosowania w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ nie uważa jednak za uderzenie w Rosję. Podejmuje więc wyłącznie decyzje leżące w serbskim interesie i tak ma być również w przyszłości.

Innego zdania jest jednak prawicowa serbska opozycja. Demokratyczna Partia Serbii (DSS), Dveri i Serbska Partia „Zavetnici” skrytykowali wspomniane głosowanie, uznając je za działanie wbrew woli większości obywateli. Dodatkowo ugrupowania parlamentarnej opozycji uważają, że w ten sposób Serbia została wpisana na listę państw wrogich Rosji.

Na podstawie: politika.rs.