Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin nie przedstawił dzisiaj środowiskom górniczym planu restrukturyzacji Polskiej Grupy Górniczej. Najprawdopodobniej po prostu przestraszył się reakcji na pojawiające się od wczoraj doniesienia, dotyczące możliwej likwidacji kolejnych kopalń. W związku z tym związki zawodowe nie są w stanie zrozumieć, po co tak naprawdę Sasin przyjechał do województwa śląskiego.

Spotkanie przedstawicieli rządu Mateusza Morawieckiego ze środowiskami górniczymi rozpoczęło się przed południem w w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach. W czasie przerwy w rozmowach do dziennikarzy wyszedł rzecznik Ministerstwa Aktywów Państwowych, Karol Manys. Poinformował on, że PGG przygotowało plan restrukturyzacji górnictwa, ale nie zyskał on akceptacji górników. Z tego powodu… nie został on w ogóle przedstawiony.

Media donoszą, że Sasin miał rakiem wycofać się ze swoich pierwotnych planów, obawiając się właśnie reakcji mieszkańców Śląska. Teraz wiceszef rządu proponuje związkom zawodowym, aby uczestniczyły one w zespole złożonym z przedstawicieli strony społecznej, zarządu spółki i ekspertów. Wspomniany Manys podkreślał bowiem, że władze nie chcą robić niczego bez akceptacji ze strony pracowników.

Pojawia się więc pytanie jaki cel miało dzisiejsze spotkanie w Katowicach. Tym bardziej, że górnicy od dwóch tygodni zabiegają o spotkanie z samym Morawieckim, a nie Sasinem. Tak czy inaczej przedstawiciele strony związkowej twierdzą, że na dzień dzisiejszy władza wycofała się z planu likwidacji dwóch kopalń oraz obniżki wynagrodzeń. Strona społeczna ma zaś wraz z PGG wypracować do końca września nowy plan naprawczy dla górnictwa.

Na podstawie: biznesalert.pl, dziennikzachodni.pl, rmf24.pl, wnp.pl.

Zobacz również: