Dotychczasowe wyliczenia rządu Mateusza Morawieckiego w sprawie utrzymania ukraińskich uchodźców są już nieaktualne. W pierwszym miesiącu oficjalne wydatki wyniosły kilkaset milionów złotych, gdy tymczasem potrzebny jest co najmniej miliard złotych miesięcznie. Na dodatek dopiero teraz do wojewodów spływają rachunki z gmin.

Według stanu na 30 marca, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów przeznaczyła 107,8 mln zł z rezerwy ogólnej budżetu państwa na pomoc Ukraińcom uciekającym przed wojną. Do tego dochodzą także wydatki Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, która w ubiegłym miesiącu przeznaczyła na ten cel blisko 238,4 mln zł.

Dziennik „Rzeczpospolita” twierdzi, że to tylko niewielki ułamek koniecznych wydatków. Wojewodowie dopiero teraz otrzymują bowiem listy wydatków poniesionych przez gminy. Kraków miał więc wyliczyć koszt utrzymania uchodźców w marcu na 20 mln zł, Warszawa na 16,5 mln, z kolei Wrocław na przynajmniej 10 mln.

Ministerstwo Infrastruktury do końca bieżącego roku zarezerwowało blisko 700 mln zł, które mają być przeznaczone na pokrycie darmowych przejazdów kolejowych dla Ukraińców. To jednak nie koniec wydatków transportowych, bo dochodzą do tego autokary oraz koszty organizacji wyjazdów ukraińskich obywateli do Europy Zachodniej.

Ogółem nieaktualne stają się obliczenia rządu z połowy marca, gdy przyjmowano specjalną ustawę o pomocy uchodźcom. Gabinet Morawieckiego przewidywał, że do końca roku utrzymanie Ukraińców będzie kosztować 3,471 mld zł, ale do Komisji Europejskiej trafiły blisko trzykrotnie wyższe wyliczenia. I to bez uwzględnienia wydatków na edukację i świadczenia medyczne.

Fundusz pomocy obywatelom Ukrainy stworzony przez rządzących ma tymczasem dysponować 7 mld zł. Na dodatek pojawiają się już pierwsze tarcia dotyczące wydatków, bo samorządy chcą więcej niż 5 tys. zł na obsługę jednego ukraińskiego ucznia chodzącego do polskiej szkoły.

Na podstawie: rp.pl, money.pl.