RiotsDrugą noc z rzędu północnym Londynem wstrząsa fala zamieszek wywołanych przez kolorowych imigrantów. Kilkaset osób plądruje sklepy i podpala samochody. Policja zatrzymała już ponad sto osób.

Zamieszki przeniosły się z dzielnicy Tottenham do różnych dzielnic Londynu, m.in. Einfield i Brixton. Uszkodzone zostały radiowozy, autobus miejski oraz wiele sklepów, doszło do kradzieży mienia na masową skalę. W rejony zajśc sprowadzono dodatkowe siły policyjne. Dzielnica Tottenham przypomina krajobraz po bitwie, w sobotnich starciach rannych zostało 26 policjantów. Powodem zamieszek była śmierć w wymianie ognia z policją lokalnego gangstera, 29-letniego Marka Duggana, który zginął w czwartek przy próbie aresztowania. Na miejscu jego śmierci znaleziono niezarejestrowaną broń palną, z której przestępca strzelał do policji.

Podobnie jak w przypadkach wielu innych zamieszek wszczynanych przez imigrantów w Europie (kilkakrotnie z podobnych powodów), media głównego nurtu starają się omijać informację odnośnie pochodzenia dewastujących miasta i okradających sklepu przestępców, unikając również określenia ich mianem chuliganów czy bandytów.

Zamiast tego często zamieszki i plądrowanie miast określane są mianem „gwałtownych protestów” zaś ich sprawcy „protestującą młodzieżą”. Powiązanie etnicznego pochodzenia sprawców z ich zachowaniem w politycznie poprawnych mediach głównego nurtu nie może mieć miejsca. Dochodzi nawet do sytuacji, w której media próbują tłumaczyć sprawców „wykluczeniem społecznym” a nawet „rasistowskimi działaniami policji”.

Zamieszki w Londynie nie są pierwszymi i, niestety, nie będą ostatnimi, które przetoczą się przez multirasowe miasta Europy, zafundowane rdzennym mieszkańcom przez liberalne i lewicowe rządy. Mieszkańcy dzielnicy Tottenham nie po raz pierwszy są świadkami imigranckich zamieszek. Zdarzenia ostatnich dni przypominają jedne z najgłośniejszych zajść w tej dzielnicy, które miały miejsca ponad 25 lat temu. W 1985 roku podczas policyjnego przeszukania domu na zawał serca zmarła czarna kobieta. Wściekły tłum ponad 500 osób zaatakował policjantów (jeden z nich został zadźgany nożami i maczetami), a następnie przystąpił do podpalania samochodów, domów i sklepów. Jednak zamieszki w Tottenham to tylko dwa przypadki w wieloletniej historii brytyjskiego „społeczeństwa otwartego”.

Poniżej krótkie kalendarium głośniejszych, imigranckich zamieszek w Wielkiej Brytanii:

1981 – Ponad 300 osób, w tym 279 oficerów policji zostało rannych w starciach murzyńskich imigrantów z policją w Brixton, w południowym Londynie. W użyciu były m.in. kamienie i koktajle Mołotowa. Straty w wyniku dwudniowych starć obliczono na 6,5 miliona funtów. W tym samym roku ma miejsce jeszcze kilka poważnych zamieszek, ponownie w Brixton ale także w Manchester, Southall, Toxteth i Liverpoolu.

1985 – Imigranci wszczynają zamieszki w Handsworth, Birmigham. Imigranci używający butelek z benzyną zostawiają po sobie dwoje zabitych ludzi, dwa splądrowane sklepy i pięćdziesiąt doszczętnie spalonych samochodów. W tym samym roku w zamieszkach w Tottenham ginie zasztyletowany policjant Keith Blakelock.

1995 – Poważne zamieszki imigranckie w Brixton. Po raz kolejny dochodzi do podpaleń i grabieży. Cudem śmierci unika policjant, zrzucony z motocykla i pobity przez imigrantów. Kilkadziesiąt osób zostaje rannych lub zatrzymanych.

1998 – Podczas aresztowania pięciu oskarżonych o morderstwo czarnego nastolatka w Londynie, agresywny tłum atakuje policjantów, dochodzi do gwałtownych zamieszek, zniszczone zostają sklepy i samochody.

2001 – Agresywne demonstracje muzułmanów zamieniają się w zamieszki w czterech angielskich miastach: Bradford, Oldham, Leeds i Burnley. Uczestnicy starć rzucają kamieniami i butelkami z benzyną. W samym Bradford rannych zostaje kilkadziesiąt osób w tym 8 policjantów.

2005 – Dwudniowe rasowe zamieszki, w których walczącymi stronami są „czarni Brytyjczycy” oraz azjatyccy imigranci. Obie strony używają niebezpiecznych narzędzi w tym koktajli Mołotowa. Podczas walk dochodzi do dwóch morderstw.

Długa historia imigranckich zamieszek w Wielkiej Brytanii, oraz wydarzenia ostatnich dni nasuwać mogą przykry wniosek: ciąg dalszy nastąpi.