Marsz Niepodległości już tradycyjnie znalazł się pod obstrzałem lewicowo-liberalnych mediów, ale w tym roku do chóru krytyków dołączyli politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz prawicowi dziennikarze, którym przeszkadza oczywiście czarny blok utworzony wczoraj przez radykalnych nacjonalistów. Niektórzy uważają wręcz, że hasłami o obronie tożsamości kontynentu europejskiego powinna zająć się prokuratura, co tylko potwierdza forsowaną przez nas od dawna tezę, iż systemowa prawica jest takim samym wrogiem jak środowiska lewoskrętne.

Lewicowo-liberalne media jak zawsze szukały na Marszu Niepodległości taniej sensacji, co zasadniczo nie jest niczym nowym, choć zjawisko to nasiliło się od czasu, kiedy na manifestacji nie dochodzi już do walk z policją. Tym razem pretekstem do ataku okazał się oczywiście czarny blok, który wczoraj utworzyły środowiska radykalnych nacjonalistów, występujących pod hasłami ochrony tożsamości europejskiej, które w jasny i dosadny sposób eksponowały wczoraj swoje poglądy wśród jak zwykle licznie zgromadzonych uczestników manifestacji.

Od rozpoczęcia demonstracji podniesiono więc lament dotyczący obecności krzyży celtyckich oraz transparentów tak „kontrowersyjnych” jak hasło „Europa będzie biała albo bezludna”, a co ciekawe do chwili obecnej prym wiodą pod tym względem politycy systemowej prawicy oraz usługujące im osoby mieniące się dziennikarzami. Wśród pismaków najbardziej aktywny wydaje się być niejaki Marcin Makowski z tygodnika „Do Rzeczy”, który zdążył już wylać swoje żale na Twitterze oraz na falach Polskiego Radia. Nie zawiódł też czołowy prawicowy liberał Łukasz Warzecha, który nazwał uczestników czarnego bloku „ćwokami”, czyniąc to oczywiście tylko za pośrednictwem Internetu.

Święte oburzenie zdążyli też wyrazić politycy partii rządzącej. Co prawda wczoraj minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak nie dał się sprowokować demoliberalnym mediom, ale jego partyjni koledzy nie stanęli na wysokości zadania. Z tego powodu minister kultury Piotr Gliński nie chce, aby w przestrzeni publicznej istniało miejsce dla ujęcia narodu w sensie etnicznym (czy to państwo będzie teraz decydować jakie poglądy są dopuszczalne…?), natomiast wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki chce nasyłać prokuraturę na nacjonalistów broniących Europy przed multikulturalizmem.

Pod medialną presją uginają się także organizatorzy Marszu Niepodległości. Rzecznik tej inicjatywy, niejaki Damian Kita, w rozmowie ze wspomnianym już tygodnikiem „Do Rzeczy” twierdzi, iż w przyszłym roku nie dopuści do pojawiania się podobnych haseł na demonstracji.

Na podstawie: dorzeczy.pl, twitter.com, rp.pl.