filipPrzykładów kompromitacji policji, prokuratur i sądów w Polsce jest wiele. Jedną z takich jest głośna ostatnio sprawa trenera piłkarskiego ze Stalowej Woli, Filipa K. Pokazuje ona dosadnie jak poprzez znajomości można uniknąć kary i być chronionym przed odpowiedzialnością za najbardziej obrzydliwe czyny.

Podczas gdy więzienia zapełniane są pijanymi rowerzystami, na wolności przebywają osobnicy ze skłonnościami pedofilskimi i nagabujący na seks małe dzieci.

Filip K. jest założycielem stalowowolskiej Akademii Piłkarskiej, która działa w mieście od marca 2012 roku oraz trzecioligowym sędzią piłkarskim. Na założenie szkółki piłkarskiej otrzymał od dotacje z Urzędu Miasta w wysokości ponad 30 tysięcy złotych. Jest także synem stalowowolskiej radnej Platformy Obywatelskiej.

Podczas zatrzymania przez policję Filip K. miał spuścić w ubikacji swój telefon komórkowy. Na jego komputerze ujawniono dziecięcą pornografię oraz zapisy rozmów, w których namawiał na seks dziesięcioletnie dziewczynki. Zatrzymanemu postawiono kilka zarzutów, otrzymał zakaz opuszczania kraju, zatrzymano również jego paszport. Ma także zakaz prowadzenia działalności gospodarczej związanej z dziećmi poniżej 15 roku życia oraz zakaz kontaktu z pokrzywdzonymi.

Jednak nie wylądował on w areszcie. Stalowowolska prokuratura zwolniła podejrzanego za poręczeniem w wysokości 10 tysięcy złotych! Środkiem zapobiegawczym jest dozór policyjny. Sprawą tą zainteresowały się także ogólnopolskie media. Ujawniono w nich zapisy rozmów Filipa K. z małoletnimi dziewczynkami, które namawiał na spotkania, oferował „kieszonkowe”, np. w zamian za pokazywanie piersi.

Znany w mieście Filip K. zaraz po opuszczeniu aresztu zniknął ze Stalowej Woli. Odnalazł się w Ostrołęce, gdzie został piłkarzem tamtejszej Narwii. Co ciekawe, oficjalna strona klubu Narew „przechrzciła” Filipa na Kacpra i w spisie zawodników widnieje on jako Kacper K. Zostało to dostrzeżone przez internautów, którzy powiadomili władze klubu o zaistniałej sytuacji.

Temat został podjęty przez tamtejsze lokalne portale internetowe. Pozostaje pytanie, czy władze klubu Narew wiedziały o tym, że zatrudniają podejrzanego o pedofilię? A jeśli nie, to dlaczego figuruje on na oficjalnej stronie klubu ze zmienionym imieniem?

na podstawie: stalowka.eu