Na wydany w 2011 roku „Kod Władzy” autorstwa pisarza ukrywającego się pod pseudonimem Victor Orwellsky trafiłem przy okazji przeglądania serwisu internetowego o tym samym tytule. Treści w serwisie oscylują z grubsza wokół zagadnień globalizmu, syjonizmu, Nowego Światowego Porządku, nowoczesnych broni masowego rażenia, prawdy ukrywanej przed masami przez możnych tego świata itd. – słowem, „teorii spiskowych”, jak to z pogardą określają media oraz podążające za ich propagandą lemingi wierzące, iż na świecie nic nie dzieje się „za kuluarami”, a demokratyczne władze to dobrzy i czuli wujkowie, chcący zawsze dobrze i mówiący całą prawdę, mający w dodatku jakikolwiek wpływ na wydarzenia w zarządzanych przez siebie państwach.

Z kolei książka „Kod Władzy” to bardzo ograniczona w czasie, ale pełna zdarzeń i wartkich zwrotów akcji powieść sensacyjna, której akcja nieustannie „skacze” pomiędzy Watykanem, małą wojskową miejscowością na Mazurach, Krakowem, Berlinem, Londynem oraz kilkoma miejscami w Polsce naznaczonymi piętnem nazistowskiego reżimu, w tym mowa również o słynnym zamku Książ. W ramach ciekawostki można dodać, że całkiem niedawno w podkrakowskiej Korzkwi, na tamtejszym zamku miała miejsce inscenizacja scen z „Kodu Władzy”. Punktem wyjścia powieści jest sprawa zagadkowych lądowań samolotów na małym wojskowym lotnisku gdzieś w mazurskiej głuszy, a także morderstwo kardynała, będącego bliskim doradcą papieża oraz watykańskim specjalistą i analitykiem wydarzeń międzynarodowych.

Snując jednocześnie kilka wątków dotyczących kilku osób z różnych stron Europy, których drogi zetkną się w małej mazurskiej miejscowości, autor daje sobie punkt wyjścia do wplecenia w fabułę dużej ilości informacji o charakterze encyklopedycznym, co miejscami spowalnia wartką akcję, nie psując jednak lektury. Jak w każdej powieści sensacyjnej, mamy do czynienia ze spiskiem, strzelaninami, morderstwami, policyjnym pościgiem czy nawet całkiem zbędnym krótkim wątkiem erotycznym, jednak wszystko to jest o tyle zgrabnie skomponowane, że nie mamy do czynienia z pustą fabułą „zabili go i uciekł, w międzyczasie uwodząc kilkanaście kobiet” rodem z amerykańskiego kina czy trzeciej ligi literatury sensacyjnej. Z kolei nieliczne i oszczędnie kreślone przez autora pejzaże są mimo wszystko zaskakująco szczegółowe i sugestywne.

Powieść czyta się z zapartym tchem, a mimo nielicznych mankamentów można dzięki niej przyswoić mnóstwo bardzo istotnych informacji, z którymi w innym wypadku trzeba by się zapoznawać czytając długimi godzinami o wiele bardziej szczegółowe artykuły na serwisach poświęconych zagadnieniom Nowego Światowego Porządku. Mimo iż lektura 358 stron powieści zajęła mi ledwie kilka godzin, już w 2/3 książki wiedziałem, że przeczytam ją niezwłocznie jeszcze raz.

Jeśli miałbym się doszukiwać jakichś minusów w powieści, to z pewnością należy do nich zaliczyć kreację i indywidualizację postaci, a tego zabiegu w „Kodzie Władzy” właściwie… nie ma. Bohaterowie powieści przemawiają wszyscy – co do jednego – dokładnie takim samym językiem, którym posługuje się również narrator. Personalizacja języka postaci nie istnieje.

Również niektóre dłuższe ich wywody, w których mieści się mnóstwo „spiskowych” faktów i informacji z drugiego obiegu, przypominają bardziej artykuły z wikipedii, niż słowa ludzi będących w ogniu międzynarodowego spisku i w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Jest to jednak, nie licząc 2-3 wpadek edytorskich właściwie jedyny poważny zarzut, jaki można wytoczyć przeciwko „Kodowi Władzy”.

Powieść można z czystym sumieniem polecić przede wszystkim z dwóch względów: wysoka wartość poznawcza w zakresie wiedzy o zakulisowych poczynaniach na światowej arenie, a także „lekkość” fabuły oraz jej przyciągający urok. Właśnie dzięki kombinacji tych dwóch czynników „Kod Władzy” nie jest kolejną sensacyjną szmirą z nazistowskim wątkiem, a pozycją, która pozwala zarówno miło spędzić wieczór, jak i dowiedzieć się czegoś więcej o nieobecnych w telewizji i na największych portalach informacyjnych faktach o otaczającym nas świecie i sprawach, które z pewnością mają wpływ na naszą niedaleką przyszłość.

SC