Izraelski minister oświaty Rafi Perec powiedział, że mieszane małżeństwa Żydów z nie-Żydami, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, to „drugi holocaust”. Asymilacja Żydów ze społeczeństwami, których żyją, poprzez małżeństwa zagraża, zdaniem ministra, bytowi narodu żydowskiego.

Autentyczność wypowiedzi Pereca na posiedzeniu gabinetu w dniu 1 lipca potwierdził osobisty rzecznik ministra przewodzącego partii Żydowski Dom. Słowa ministra, który był głównym rabinem izraelskich sił zbrojnych (IDF) padły z okazji ogłoszenia przez byłego amerykańskiego dyplomatę Dennisa Rossa „raportu o stanie społeczności żydowskich na świecie”.

Premier Izraela, Benjamin Netanjahu stwierdzając, że mniej interesują go poglądy i sympatie polityczne amerykańskich Żydów niż problemy demograficzne, także zaakcentował, że etniczna jedność narodu żydowskiego leży w sferze troski rządzących.

Wypowiedzi, które, jeśli padłyby z ust polityków jakiegokolwiek innego kraju, z miejsca zostałyby uznane za „rasistowskie” i pochwalające etniczną jednorodność nie spowodowały jednak większego oburzenia w Izraelu i nie poskutkowały dymisjami. W takich kategoriach nie postrzega ich także odnoga żydowskiej, paramasońskiej loży B’nai B’rith czyli Liga Przeciwko Zniesławieniu (ADL), której zadaniem jest „walka z antysemityzmem”.
Liga, która ostro interweniuje w podobnych przypadkach w innych krajach, dopatrzyła się w tej wypowiedzi jedynie „trywializowania holocaustu” oraz… obrażania społeczności żydowskiej.

Minister Perec jako lider partii Żydowski Dom odnowił narodowo-religijną koalicję partyjną z partią Unia Narodowa. Razem tworzą one Unię Partii Prawicowych, która wspomoże rząd premiera Benjamina Netanjahu, którego partia Likud nie była by zdolna do stworzenia samodzielnego gabinetu.

na podstawie: Interia.pl