Jeszcze przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi we Włoszech lewicowo-liberalny establishment nie ukrywał zaniepokojenia sondażowymi prognozami. Teraz francuska premier Élisabeth Borne stwierdziła wprost, że jej kraj będzie przyglądał się kwestii praw człowieka i dostępu do aborcji u swojego sąsiada.

Pierwsza sygnał do ataku na Włochy dała przewodnicząca Komisji Europejskiej. Ursula von der Leyen pod koniec ubiegłego tygodnia udzieliła wywiadu, w którym zapowiadała baczne przyjrzenie się wynikom tamtejszych wyborów parlamentarnych. Nie wykluczyła przy tym możliwości zastosowania wobec Włoch tych samych mechanizmów, co wobec Polski i Węgier.

Ostatecznie włoskie wybory zdecydowanie wygrała tamtejsza centroprawica, a najsilniejszą partią kraju stali się narodowo-konserwatywny „Bracia Włosi” (FdI). To najprawdopodobniej ich szefowa, Giorgia Meloni, zostanie teraz pierwszą w historii Włoch kobietą kierującą rządem.

Ten fakt nie spodobał się również francuskiej premier. Borne z jednej strony powiedziała, że „nie będzie komentować demokratycznego wyboru Włochów”, ale z drugiej przypomniała o pryncypiach Unii Europejskiej. Francja będzie więc przyglądać się, czy Włochy przestrzegają zasad praw człowieka i dostępu do aborcji.

Na podstawie: wnp.pl, tf1info.fr, larepubblica.it.