W ciągu ostatniego roku rynkowe ceny energii wzrosły o blisko 100 procent, a w grudniu przekroczyły blisko 300 złotych za megawatogodzinę. To jednak nie koniec podwyżek. Za dziewięć lat kwota ta może osiągnąć poziom 350 złotych, zaś istnieją jedynie niewielkie szanse na początek spadku cen za około pięć lat.

Portal Businessinsider.com.pl przyjrzał się sprawie rosnących cen energii. Zauważa on, że w przeciągu roku wzrosły one o blisko 100 proc., osiągając poziom 300 złotych za megawatogodzinę. Zdaniem ekspertów za dziewięć lat może to być już 350 złotych. Tydzień temu cena megawatogodziny na Towarowej Giełdzie Energii wynosiła 308 złotych, podczas gdy rok temu było to 161 złotych.

Coraz wyższe ceny energii są efektem polityki Unii Europejskiej, narzucającej państwom członkowskim konieczność opłat za prawa do emisji dwutlenku węgla. W przypadku naszego kraju rosną one cały czas, bo wciąż bazujemy na elektrowniach węglowych. Rok temu cena uprawnień wynosiła dokładnie 25 euro za tonę, ale teraz osiągnęła poziom 41 euro. W przeliczeniu na złotówki sama Polska Grupa Energetyczna musiałaby płacić rocznie 11,1 mld złotych, a więc jedną czwartą swoich przychodów.

UE cały czas dokręca zresztą przysłowiową śrubę. W ubiegłym roku Bruksela zlikwidowała możliwość otrzymania darmowych uprawnień, dlatego obecnie konieczne jest kupowanie ich na giełdzie European Energy Exchange w Lipsku. Popyt na możliwość wytwarzania dwutlenku węgla rośnie, więc wraz z nim rosną także ceny. Na dodatek w aukcjach mogą brać fundusze inwestycyjne, co doprowadziło do spekulacji uprawnieniami.

Eksperci przepytywani przez Businessinsider.com.pl twierdzą, że pewien spadek cen może pojawić się za pięć lat, ale bardziej prawdopodobne wydaje się blisko dziewięć lat podwyżek. Instytut Energetyki Odnawialnej twierdzi z kolei, iż megawatogodzina na pewno nie będzie już tańsza niż 300 złotych. W 2030 roku średnia roczna cena wyniesie tym samym blisko 350 złotych.

Wpływ na ceny będą miały nie tylko prawa do emisji dwutlenku węgla. Grupy energetyczne będą bowiem musiały rozpocząć kosztowne inwestycje. Przejście na odnawialne źródła energii powinno spowodować, że w 2030 roku ceny spadną o 5 proc., a w 2050 roku o 26 proc. Rządzący i eksperci liczą przede wszystkim na obniżenie kosztów wytwarzania prądu dzięki budowie elektrowni atomowych.

Wcześniej niż reaktory jądrowe zostaną uruchomione elektrownie gazowe. Są one o połowę mniej emisyjne od tych węglowych, a jedna z największych ma powstać na bazie planowanej elektrowni węglowej w Ostrołęce. Wykorzystanie gazu do energetyki to głównie plan Niemiec, które właśnie z tego powodu realizują z Rosją kontrowersyjną inwestycję Nord Stream 2. Budowane są także biogazownie, wykorzystujące śmieci jako tani surowiec energetyczny.

Na podstawie: businessinsider.com.pl.