Amerykańscy dziennikarze informują, że Pentagon ma nowy pomysł na „stabilizację” sytuacji w Syryjskiej Republice Arabskiej. Dwutysięczny amerykański kontyngent w tym kraju, przebywający na terenach kontrolowanych obecnie przez siły kurdyjskie, miałby zostać zastąpiony przez arabski korpus militarny. Tym samym do Syrii wpuszczone zostałyby głównie wojska państw Zatoki Perskiej, które wspierają ugrupowania dżihadystów.

Dziennik „The Wall Street Journal” twierdzi, że prezydent Donald Trump jest zdeterminowany, aby wycofać amerykańskie wojska z Syrii, o czym miał mówić w weekend podczas orędzia dotyczącego ataków USA i ich sojuszników na obiekty militarne Syryjskiej Armii Arabskiej. Gospodarz Białego Domu stwierdził wówczas, iż jego kraj poprosił swoich partnerów o większe zaangażowanie w „stabilizację” regionu Bliskiego Wschodu i tym przekazanie na ten cel większej ilości pieniędzy.

Amerykański prezydent miał ostatecznie zmienić zdanie w tej sprawie pod wpływem swoich doradców, którzy mieli podpowiedzieć mu, iż wówczas w tym regionie powstanie próżnia, a do umocnienia swoich wpływów wykorzystają ją Islamska Republika Iranu oraz Federacja Rosyjska. Jednocześnie jednak administracja Trumpa skontaktowała się z przedstawicielami Arabii Saudyjskiej, Egiptu, Kataru oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich, aby przekonać ich do zaangażowania swoich wojsk w misję w północno-wschodniej Syrii.

To właśnie tam, na terenach kontrolowanych obecnie przez oddziały kurdyjskie, przebywa obecnie kontyngent złożony z blisko dwóch tysięcy amerykańskich żołnierzy. Plany Pentagonu przewidują, iż siły te zostaną zastąpione przez kontyngent złożony z wojsk państw arabskich. Specjaliści wypowiadający się dla wspomnianej gazety zauważają jednak, że pomiędzy arabskimi sojusznikami USA istnieją silne animozje i z tego powodu podobna operacja będzie niezwykle trudna do przeprowadzenia.

Warto w tym miejscu wspomnieć, iż plan ten jest niezwykle groteskowy, zważywszy na zaangażowanie wyżej wspomnianych krajów w konflikt syryjski. Zdecydowana większość z nich, poza Egiptem wysyłającym często sygnały wsparcia dla władz w Damaszku, finansuje grupy dżihadystyczne operujące na terenie Syrii. To właśnie z powodu „wspierania grup ekstremistycznych” przez Katar, relacje z tym krajem zerwały Arabia Saudyjska i jej regionalni sojusznicy.

Na podstawie: gazetaprawna.pl, reuters.com.