Amerykański prezydent Joe Biden jedną ręką chwycił za telefon do izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, a drugą podpisał decyzję o dostarczeniu Izraelowi kolejnych bomb. Biden co prawda potępił zabicie przez Izraelczyków siedmiu pracowników organizacji humanitarnej, aby jednocześnie zapewnić im dostawę blisko dwóch tysięcy pocisków.

W czwartek przywódcy obu państw rozmawiali telefonicznie. Według Białego Domu szef izraelskiego rządu otrzymał listę żądań od amerykańskiego prezydenta. Dotyczą one zapewnienia Strefie Gazy dostępu do pomocy humanitarnej oraz wprowadzenia zawieszenia broni. Niespełnienie wymagań będzie oznaczało „zmianę polityki USA wobec Izraela”.

Biden miał przede wszystkim potępić poniedziałkowy atak na konwój z pomocą humanitarną, w którym zginął Polak oraz sześciu innych wolontariuszy.Dla Waszyngtonu podobne działania Tel Awiwu mają być nie do przyjęcia.

Zarazem Biały Dom wyśle syjonistycznej armii dwa tysiące nowych pocisków. W przyszłym roku otrzyma ona tysiąc bomb o masie 200 kg oraz tysiąc bomb małej średnicy.

Amerykanie twierdzą, że decyzja o dostawie pocisków zapadła długo przed atakiem na konwój organizacji World Central Kitchen. Według agencji Reutersa tak naprawdę wydano ją tego samego dnia, czyli chwilę przed zabiciem pracowników humanitarnych.

Na podstawie: reuters.com, cnn.com.