hands-off-syriaLaureat pokojowej nagrody Nobla, Barack Obama, robi co może, by uzyskać wsparcie międzynarodowe dla ataku na niezależne i niezagrażające USA państwo, jakim jest Syria. Radzi sobie z tym równie źle, co ze zdobywaniem poparcia dla ataku wśród własnych wyborców i polityków.

Aż 63% Amerykanów sprzeciwia się planom interwencji zbrojnej wymierzonej w rząd Baszara al-Asada. Z sondażu przeprowadzonego dniach 4-8 września przez Pew Research Center i USA Today wynika, że w ciągu ostatniego tygodnia ilość przeciwników wojny wzrosła o 15 punktów procentowych. Zaledwie 28% Amerykanów opowiada się natomiast za interwencją i ich ilość nie uległa zmianie w ostatnim czasie.

Ciekawy jest rozkład intensywności opinii w tej kwestii. Z 63% przeciwników, 45% zadeklarowało swój sprzeciw dla ataku jako”bardzo silny”. W analogicznej grupie u zwolenników wojny „bardzo silne” poparcie deklaruje zaledwie 16% badanych.

Różnice w stosunku do wojny wyraźnie rysują również w kontekście preferencji wyborczych respondentów. Wśród zwolenników Partii Republikańskiej aż 70% pytanych opowiada się przeciw interwencji, za atakiem opowiada się 21%.  Wśród demokratów i wyborców niezależnych również przeważają przeciwnicy ataku, których jest 53% w stosunku do 35% zwolenników.

Wielu spośród mieszkańców USA uwierzyło, że ich kraj musi pełnić rolę światowego żandarma, z sondażu wynika, że 60% badanych uważa, że Stany Zjednoczone muszą jakoś zareagować, by okazać swój sprzeciw wobec użycia broni chemicznej, jednak nawet wśród nich tylko 42% uważa, iż należy zrobić to poprzez atak zbrojny.

Barack Obama ma kłopoty nie tylko z przekonaniem społeczeństwa, również zgoda Kongresu na kolejną wojnę stoi pod znakiem zapytania.

Z obliczeń think tanku ThinkProgress, analizującego publiczne oświadczenia kongresmenów dotyczące Syrii, wynika, że z 419 członków Izby Reprezentantów 238 zdecydowanie nie zgodzi się na atak lub najprawdopodobniej go nie poprze, a zaledwie 42 oświadczyło, że najprawdopodobniej lub na pewno poprze plany prezydenta. 136 członków Izby nie wie jeszcze w jaki sposób zagłosuje, a o preferencjach 17 przedstawicieli Izby nie udało się ThinkProgress uzyskać informacji.

Podobne wyniki otrzymała gazeta „Washington Post”.  Jej dziennikarze doliczyli się 227 członków Izby Reprezentantów, którzy skłaniają się do odrzucenia operacji wojskowej lub kategorycznie się jej sprzeciwiają, podczas gdy zdeklarowanych zwolenników decyzji Obamy jest tylko 25. Według obliczeń dziennika, 181 reprezentantów jeszcze nie wie jak zagłosuje.

Inaczej sprawa wygląda w zdominowanym przez Demokratów senacie, ze 100 osób zasiadających w tej izbie 23 zapowiedziały poparcie dla prezydenta a 27 publicznie oświadczyło, że się mu sprzeciwi. 50 senatorów jeszcze się nie zdeklarowało jak zagłosuje.

Pierwsi zagłosują najprawdopodobniej senatorzy, dojdzie do tego najwcześniej w środę (11.09), a Izba Reprezentantów zagłosuje dopiero w następnym tygodniu.

Zgodę na atak wyraziła już Komisja Spraw Zagranicznych Senatu głosami 10 do 7, przyjęta rezolucja zastrzega jednak, że działania militarne przeprowadzane będą bez użycia wojsk lądowych i w okresie nie dłuższym niż 60 dni. Jeśli prezydent uzna to za konieczne, będzie mógł przedłużyć je o kolejnych 30 dni, ale tylko za zgodą kongresu.

na podstawie: Washington Post

Zobacz również:
Na całym świecie wzmagają się protesty przeciwko atakowi na Syrię