szp-minHistoria Polski obfituje w krwawe i wstrząsające wydarzenia, w które dzisiejszej młodzieży czasem ciężko uwierzyć. Wciąż są jednak ludzie, którzy widzieli je na własne oczy i mogą o nich opowiedzieć. Jednym z nich jest zamieszkały w Zaklikowie pan Józef Polański, weteran walk w Kampanii Wrześniowej i więzień niemieckich lagrów, poeta, gorący patriota i głęboko wierzący katolik.

Na spotkanie z panem Polańskim wybrała się skromna delegacja AN Stalowa Wola, wraz z lokalnym członkiem grupy rekonstrukcji historycznej. Po przybyciu do mieszkania zostaliśmy powitani mocnym uściskiem dłoni i zaproszeni by usiąść. Ten uścisk zrobił na nas spore wrażenie, życzyłbym 80-ciu procentom polskiej młodzieży choć połowy siły, jaką dysponuje pan Józef w wieku 95 lat. Mimo tak zaawansowanego wieku jest człowiekiem wysportowanym (codziennie stara się przejechać przynajmniej kilka kilometrów na rowerze) i obdarzonym zadziwiającą pamięcią (utrzymywaną w kondycji, choćby krzyżówkami, które często rozwiązuje), a do tego bogato obdarzonym poczuciem humoru.

Rozmowę zaczęliśmy od wysłuchania krótkiego życiorysu pana Józefa. Opowiedział nam o swojej młodości w Zaklikowie, o tym jak żyło się w wielodzietnej rodzinie przed wojną i o swoich doświadczeniach frontowych. W czasie Kampanii Wrześniowej, jego oddział walcząc z Niemcami został zepchnięty aż pod Lwów i tam rozwiązany. Opowieści o tym, jak kampania wrześniowa wyglądała dla naocznego świadka i uczestnika były dla nas wyjątkowo interesujące. Usłyszeliśmy również o tym jak dostał się do niemieckiej niewoli, a potem z niej zbiegł i jak przebijał się spod Lwowa w kierunku rodzinnej miejscowości.

Ta część wspomnień zasługuje na szczególna uwagę. Już w czasie przemieszczania się oddziału w kierunku Lwowa, można było natrafić na zmasakrowane zwłoki polskich żołnierzy, miały one poodrąbywane głowy i kończyny lub były w inny sposób zbezczeszczone. Było to w miejscach, w których Niemców jeszcze nie było, a Rosjanie jeszcze nie zaatakowali. Pierwszą noc po ucieczce z rąk Niemców, pan Józef spędził w jakiejś stodole. Kobieta, która go tam rano zastała powiedziała mu, żeby dziękował Bogu, bo trafił na Polaków, gdyby to była ukraińska zagroda, już by nie żył. Potem udało mu się spotkać innego żołnierza, Ukraińca z pochodzenia, który przeprowadził go do nowej granicy Polski. Przez większość trasy musiał udawać niemowę z powodu polskiego akcentu, Ukrainiec ostrzegł go, że jeśli ktoś go rozpozna jako Polaka to on nie będzie w stanie go uratować…

Po tym przyszedł czas na wspomnienia z czasów okupacji niemieckiej w Zaklikowie. Spalone domostwo, okupanci mogący wszystko, bieda, każda chwila życia mogła być tą ostatnią. Bestialstwo Niemców ujawniało się na każdym kroku. Pan Józef był naocznym świadkiem pacyfikacji żydowskiej społeczności z Zaklikowa, ludzie ci zostali spędzeni w jedno miejsce, część została zamordowana od razu, część upchnięta w bydlęcych wagonach inni popędzeni pieszo w kierunku Lublina. Co chwila było słychać strzały – to Niemcy zabawiali się zabijając co chwila kolejną osobę. Polacy szeptali wtedy, że następni będą oni, po roku, czyli w 1943 te ponure przewidywania się spełniły. Wtedy to męska część ludność Zaklikowa została zabrana do obozów pracy, Pan Józef trafił aż pod Leningrad, gdzie został skierowany do robót przyfrontowych.

Tu przyszła kolej na detale życia niewolnika. Ludzie byli stłoczeni w lichych barkach, łózka były pozbijane z nieokorowanych żerdzi, marne jedzenie, ciężka praca i wszawica. Gdy nadeszła zima mrozy sięgały do -50 stopni Celsjusza, ludzie posiadali tylko lichą odzież, która absolutnie nie chroniła przed takim morzem, wielu z nich umarło z wycieńczenia, wielu popełniło samobójstwo nie mogąc wytrzymać strasznych warunków. Wraz z przesuwaniem się frontu również niewolnicy byli przenoszeni, koniec wojny zastał ich na Łotwie. Mogło by się wydawać, że to koniec koszmaru, niestety, tak nie było. Sowieccy „wyzwoliciele” poinformowali więźniów, że skoro pracowali dla Niemców i nie uciekali to teraz będą pracować na nich. Warunki pracy nie zmieniły się wcale tylko nadzorca był prawie tak samo obszarpany jak więzień, a różnił się od niego pepeszą na ramieniu. Dopiero w 6 tygodni po końcu wojny więźniom udało się wrócić do kraju…

Pan Józef powiedział nam jeszcze: „Najgorszemu wrogowi nie życzę tego, co my wtedy przeżyliśmy”.

Na zakończenie spotkania mieliśmy też przyjemność posłuchać wierszy napisanych przez naszego gospodarza i usłyszeć odpowiedzi na kilka naszych pytań, po czym pożegnaliśmy się zapraszani na kolejna wizytę, jeśli tylko będziemy chcieli czegoś się dowiedzieć.

Opowieści pana Polańskiego nie różnią się bardzo od opowieści tysięcy innych Polaków, którzy przetrwali tragedię wojny, najważniejszą dla nas różnicą był fakt, że usłyszeliśmy je z ust naocznego świadka, wrażenie jest absolutnie nieporównywalne z jakąkolwiek książką. A możliwość zadawania pytań daje nadzwyczaj szerokie pole do poznania tych aspektów przeszłości, które nas najbardziej interesują.

Pan Polański zgodził się na zaprezentowanie próbki swojej twórczości szerszemu gronu, poniżej prezentuję dwa z jego wierszy.

Mojmir

„O matko polska”

Stałaś w pokorze u bramy więzienia,
By, choć przez chwile popatrzeć na syna,
Wzięli go kaci z UB bez sumienia
Bo kochał Polskę, oto jego wina
bez Cierpienia w Twoich siwych włosach
Spisały lata mater dolorosa
Tam syn twój skonał a z nim serce Twoje
Za pohańbienie twej świętej miłości
Za twą rozpacz, matczyne męczeństwo
A poniżenie twej polskiej godności
Czerwonym katom na wieki przekleństwa.

„Wołyń”

Wołyń i Podole. I rok 1943
Siekierą, widłami, jadem nienawiści
Zabijałeś starców, kobiety i dzieci,
Hitlerowskim wzorcem ideologicznym.
Kazałeś bezbronnych w domach i kościołach,
Podpalałeś wioski, rabowałeś i gwałciłeś.
Nie bałeś się sądu cerkiewnego Boga
wbijałeś nóż w serce swojej polskiej matki
A ty coś obuchem miażdżył główki maleństw
Co może masz dzisiaj także własne wnuki
czy czasem w ich oczach nie poznajesz tamtych?
Co ich krzyk rozpaczy w nocy Cię nie budzi
I ty co robisz z siebie bohatera
Ukrywasz siekiery z krwią dzieci na ostrzach!
Nie wyciszysz zbrodni, poezja pamięta
Wszech pokoleniowa ukraińsko -polska
Są zbrodnie masowe, które świat potępił
Jak Oświęcim, Katyń (przez pół wieku skryty)
Tylko ta wołyńska wciąż fałszerstwem grzeszy
Pomnikami chwały na grobach pustynnych.
Kim będzie w przyszłości Polska, Ukraina?
Czy z trosk ich wyzwoli zaduma poety?
może doczekamy, że i na Wołyniu
Stanie wielki pomnik nie katów, lecz dzieci.

szp01

szp03

szp02

szp04

Zobacz również:
Tarnobrzeg: Spotkanie z kombatantem AK/NSZ