Dziesiątki tysięcy ludzi zgromadzonych na grecko-tureckiej granicy nie może przedostać się na terytorium Grecji, której służby od piątku odpierają ataki ze strony syryjskich uchodźców. Część z nich widząc bezsens swoich starań zamierza powrócić na tureckie terytorium, czego jednak nie chcą tamtejsze władze. Właśnie dlatego skierowały one na granicę policjantów mających ich przed tym powstrzymywać.

Grecja w porównaniu do kryzysu migracyjnego z 2015 roku nie zamierza przepuszczać przez swoje granice syryjskich uchodźców. Ma tym zresztą poparcie Unii Europejskiej, która zamierza przeznaczyć blisko 700 milionów euro na ochronę swoich zewnętrznych granic przed napływem imigrantów wypuszczonych z tureckich ośrodków. Przeciwko temu protestują jednak władze w Ankarze, zapowiadające nawet pozwanie UE przed Europejski Trybunał Praw Człowieka.

Według Turków w ostatnich dniach ich terytorium opuściło blisko 130 tys. uchodźców, którzy obecnie znajdują się w strefie przy granicy z Grecją. Grecka policja i wojsko używa przeciwko nim gazu łzawiącego oraz broni gładkolufowej, w wyniku czego rany miały już odnieść 164 osoby. Blisko 4,9 tys. osób miało z kolei zostać wyrzuconych przez Grecję.

Spora część z osób wypuszczonych z tureckich obozów dla uchodźców zamierza powrócić do Turcji, nie widząc szans na przekroczenie grecko-tureckiej granicy. Ma temu zapobiec blisko tysiąc policjantów z sił specjalnych, wysłanych w te miejsce przez władze w Ankarze. Turecki minister spraw wewnętrznych Süleyman Soylu  twierdzi, że w ten sposób chce przeciwdziałać odpychaniu uchodźców przez Grecję.

Soylu poinformował ponadto, że tureccy policjanci zostali rozmieszczeni w pobliżu rzeki Marica, która oddziela od siebie terytoria Grecji i Turcji. Grupa tysiąca funkcjonariuszy miała wcześniej brać udział w tłumieniu antyrządowych zamieszek, zaś na granicę z Grecją została ona wysłana wyposażona w kamizelki kuloodporne oraz wozy opancerzone.

Na podstawie: ethnos.gr, ahvalnews.com.