Nawet do pięciu lat więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci grozi kobiecie, która wywiozła do lasu ukraińskiego pracownika. Obcokrajowiec zatrudniony przez nią przy produkcji trumien miał zasłabnąć w trakcie pracy podczas upalnego dnia, zaś właścicielka zakład znajdującego się obok Nowego Tomyśla zabroniła wzywać karetki i nakazała reszcie pracowników rozejść się do domów.

Kilkanaście dni temu w lesie znajdującym się niedaleko Wągrowca w województwie wielkopolskim znaleziono zwłoki mężczyzny. Policja ustaliła, że był nim 36-letni obywatel Ukrainy, Wasyl Czornej, który pracował przy produkcji trumien w firmie mającej siedzibę w Skokach koło Nowego Tomyśla. To właśnie właścicielka tego zakładu miała wywieźć go do lasu, za co trafiła już do aresztu.

Ukraiński imigrant podczas jednego z upalnych dni miał zasłabnąć podczas pracy, ale 53-letnia kobieta zabroniła wzywać karetkę jego współpracownikom, po czym kazała im rozejść się do domów. Następnie wywiozła swojego pracownika z terenu zakładu i porzuciła nieprzytomnego mężczyznę w lesie ponad sto kilometrów od swojej siedziby. Według policji najprawdopodobniej Ukrainiec był zatrudniony na czarno.

Do podobnego wydarzenia doszło w styczniu ubiegłego roku, kiedy przedsiębiorca porzucił na przystanku autobusowym swoją ukraińską pracownicę po przebytym udarze mózgu, aby następnie zainscenizować jej przypadkowe znalezienie. Później okazało się, że „janusz biznesu” niezgodnie z prawem nie zgłosił ośmiu zatrudnionych przez siebie Ukraińców do ubezpieczenia społecznego.

Na podstawie: www.radiozet.pl, rmf24.pl.