Premier Mateusz Morawiecki zwrócił się o uzupełnienie porządku obrad Sejmu o punkt, który dotyczyć będzie nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, co oznacza kapitulację rządzących pod naciskiem Stanów Zjednoczonych, Izraela i międzynarodowych środowisk żydowskich. Prawo i Sprawiedliwość chce bowiem wykreślić z przyjętego na początku roku prawa sankcje karne za pomawianie Polaków o współudział w Holokauście.

Sprawa w ostatnim czasie nieco przycichła, ale można domniemywać, iż był to właśnie efekt potajemnych negocjacji rządzących z Amerykanami oraz środowiskami żydowskimi. Z tego powodu Morawiecki wniósł o uzupełnienie porządku obrad parlamentu, a termin kolidujący z rozpoczęciem okresu wakacyjnego całkowicie nie jest przypadkowy. Przedstawiciele PiS-u i Zjednoczonej Prawicy zamierzają więc wykreślić z nowelizacji ustawy o IPN sankcje za szerzenie kłamstw historycznych.

Pierwotne zmiany w ustawie o IPN, zawarte w artykułach 55a i 55b, przewidywały karę grzywny lub więzienia do trzech lat za przypisywanie Polsce współudziału w zagładzie Żydów podczas II wojny światowej. Jak twierdzą medialne ośrodki propagandowe władzy, to właśnie te przepisy wzbudziły najwięcej kontrowersji na arenie międzynarodowej, dlatego należy je zmienić, a to oznacza, iż nowe prawo zasadniczo nie będzie miało żadnej mocy sprawczej.

Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk twierdzi więc, że „odpowiedzialność karna w ustawie o IPN nigdy nie była dla nas celem samym w sobie; obrona prawdy historycznej to jeden z naszych podstawowych celów, ale polityka polega na dostosowywaniu metod do celów”. Zdaniem Morawieckiego przepisy po proponowanych zmianach dalej będą bronić dobrego imienia Polski, natomiast ze zmian zadowolony jest związany z władzą PiS-u żydowski lobbysta Jonny Daniels.

Zmiany w ustawie o IPN przeprowadzone na początku roku wywołały duże oburzenie, głównie w Stanach Zjednoczonych, Izraelu oraz wśród społeczności żydowskiej na całym świecie. Jak ujawnił portal Onet.pl, właśnie z tego powodu przedstawiciele najwyższych polskich władz nie mogli liczyć na spotkania z amerykańskimi politykami, stąd prezydent Andrzej Duda podczas niedawnej wizyty w USA nie został przyjęty w Białym Domu przez swojego amerykańskiego odpowiednika, Donalda Trumpa.

Na podstawie: wpolityce.pl, tvp.info.