Czarnoskóry amerykański raper Kanye West wzbudził spore kontrowersje wywiadem, którego udzielił jednemu z portali, stwierdzając w nim, że jeśli niewolnictwo czarnych ludzi trwało przez blisko czterysta lat to musiało być kwestią wyboru. Wcześniej muzyk był już atakowany za swojego przekonania, ponieważ półtora roku temu sugerował, iż głosowałby w wyborach na Donalda Trumpa, z którym zresztą miał okazję się spotkać.

Muzyk uznawany za jednego z najważniejszych amerykańskich raperów stwierdził w wywiadzie dla portalu TMZ, że w Stanach Zjednoczonych nie istnieje pełna wolność wypowiedzi, ponieważ Amerykanie boją się nawet pomyśleć o sprawach niepoprawnych politycznie. Następnie West wyraził swoje poglądy na temat niewolnictwa, które według niego trwając przez czterysta lat „brzmi jak wybór” i mogło mieć charakter mentalnego więzienia.

Wypowiedź rapera nie spodobała się już samym prowadzącym program, a jeden z nich powiedział muzykowi „nie sądzę, żebyś w ogóle myślał” oraz zadeklarował, że czuje się „niezwykle zraniony”. Później słowa Westa na temat niewolnictwa cytowały wszystkie największe amerykańskie media, krytykując oczywiście stwierdzenia dotyczące nieistnienia niewolnictwa w USA.

„Znów jestem atakowany za przedstawienie nowych idei. Przywołałem argument 400 lat, ponieważ nie możemy być mentalnie uwięzieni przez następnych 400 lat. Potrzebujemy wolności myśli” – napisał po wywiadzie muzyk, który już wcześniej był atakowany za swoje poparcie dla Trumpa. Na jesieni 2016 roku West stwierdził, że gdyby głosował w wyborach prezydenckich oddałby swój głos właśnie na miliardera, a pod koniec ubiegłego miesiąca chwalił się czapką z autografem amerykańskiej głowy państwa. West spotkał się też z Trumpem osobiście.

Na podstawie: nytimes.com, wprost.pl.