Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła inspekcję w Ministerstwie Zdrowia, którego szefem jest znany lekarz Konstanty Radziwiłł. Kontrolerzy wykazali, iż standardem w tym resorcie jest zatrudnianie pracowników na umowach śmieciowych, natomiast liczba nadgodzin przepracowanych przez urzędników wyniosła już niebagatelną liczbę dwunastu tysięcy.

Analiza sporządzona przez kontrolerów z NIK wskazuje, że w ubiegłym roku blisko 323 z 650 pracowników Ministerstwa Zdrowia miało wypracowane nadgodziny, zaś ogółem uzbierało się ich łącznie 12,4 tys. co daje prawie 40 nadgodzin na jednego urzędnika. Swoisty rekord padł jednak w Departamencie Analiz i Strategii, gdzie średnio jeden pracownik miał na swoim koncie blisko 119 nadgodzin przepracowanych w ubiegłym roku.

Ponad 6,8 tys. nadgodzin nie zostało przy tym odebranych, a więc pracownicy nie mogli odebrać dnia wolnego od pracy mimo istniejących odpowiednich zapisów prawnych w tej sprawie. To nie jedyna niepokojąca kwestia związana z nadgodzinami, ponieważ 16 osób zatrudnionych w resorcie przekroczyło roczny limit pracy nadliczbowej, czyli spędziło w pracy więcej niż 150 godzin. Dodatkowo Ministerstwo Zdrowia nadużywa umów cywilnoprawnych, znanych powszechnie jako umowy śmieciowe, w przypadkach nakazujących zatrudnienie pracowników na etat.

Resort odpowiadając na zarzuty stwierdził, iż w porównaniu do sytuacji z początku ubiegłego roku liczba nadgodzin znacząco malała, natomiast pracownicy sukcesywnie odbierają należne im dni wolne od pracy. Według „NSZZ Solidarność” pogorszenie się warunków pracy w Ministerstwie Zdrowia miało już miejsce za czasów ministra Bartosza Arłukowicza, ale odkąd rządzi Prawo i Sprawiedliwość spora część patologii miała jeszcze bardziej się rozszerzyć.

Na podstawie: money.pl.