Parlament Europejski przegłosował przedwczoraj umowę CETA, która tworzy strefę wolnego handlu między Unią Europejską oraz Kanadą i tym samym likwiduje prawie wszystkie cła nakładane na europejskie produkty. Wśród europosłów głosujących za porozumieniem znaleźli się nie tylko przedstawiciele Platformy Obywatelskiej czy „powstający z kolan” politycy Prawa i Sprawiedliwości, ale także konserwatywno-liberalny komik Janusz Korwin-Mikke.

Głosowanie nad umową CETA odbyło się w środę i za jej ratyfikowaniem opowiedziało się 408 z prawie 700 deputowanych biorących udział w głosowaniu, natomiast przeciwko głosowało 254 z nich. Porozumienie poparli niemal wszyscy politycy frakcji chadeków z Europejskiej Partii Ludowej (EPP), centrolewicy z grupy Socjalistów i Demokratów (S&D), Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy (ALDE) oraz większość przedstawicieli centroprawicowej frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR). Przeciwko CETA głosowali natomiast niemal wszyscy europosłowie należący do frakcji Europy Narodów i Wolności (ENF), Europy Wolności i Demokracji Bezpośredniej (EFDD),  Zjednoczonej Lewicy Europejskiej – Nordyckiej Zielonej Lewicy (GUE/NGL), czy też niezrzeszeni w eurogrupach nacjonaliści z greckiego Złotego Świtu i węgierskiego Jobbiku.

Wśród polskich europosłów głosujących za CETA znaleźli się wszyscy europarlamentarzyści Platformy Obywatelskiej, 11 z 15 europosłów Prawa i Sprawiedliwości, a także komik Janusz Korwin-Mikke z partii „Wolność”, który nie należy do żadnej frakcji w Parlamencie Europejskim. Warto odnotować, że w porównaniu do idola konserwatywno-liberalnej prawicy, przeciwko CETA opowiedzieli się jego dawni współpracownicy z Kongresu Nowej Prawicy, trzej europosłowie Polskiego Stronnictwa Ludowego, trójka przedstawicieli Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Mirosław Piotrowski i Urszula Krupa z PiS oraz Marek Jurek z Prawicy Rzeczpospolitej.

Teraz CETA będą musiały ratyfikować państwa członkowskie Unii Europejskiej, jednak i tak od kwietnia większość jej ustaleń będzie już tymczasowo stosowana. Umowa wzbudza duże kontrowersje, ponieważ zdaniem krytyków otwarcia europejskiego rynku dla kanadyjskich produktów doprowadzi ona do likwidacji blisko 200 tys. miejsc pracy w państwach Europy, a poza tym zaleje nasz rynek niebezpieczną żywnością genetycznie modyfikowaną (GMO).

Na podstawie: forsal.pl, europarl.europa.eu.