pressjeMiasto nie jest większym obszarem aktywnego zainteresowania zarówno nacjonalistów, jak i zwłaszcza polskiej konserwatywnej prawicy. Obie grupy uważają większe ośrodki za siedliska „lewactwa” i światopoglądowego liberalizmu, stąd starają się przede wszystkim dopieszczać konserwatywną w ich mniemaniu wieś. Krakowskie pismo „Pressje” próbuje polemizować z tym podejściem i w swojej tece numer 42 zajmuje się kwestią ruchów miejskich.
„Pressje” są jednym z kilku magazynów teoretycznych polskiej prawicy, której różne odcienie pracują również na niwie intelektualnej, a nie stricte politycznej. Jednocześnie wydają się być jedną z najciekawszych propozycji na tym dość specyficznym rynku, który nie opiera się na czysto komercyjnych zasadach. „Pressje” wyróżniają się przede wszystkim udanymi prowokacjami intelektualnymi, nie bawiąc się w powielanie utartych już schematów. Najgłośniej o piśmie stało się w maju ubiegłego roku, kiedy liberalne media odnalazły tekst prof. Krzysztofa Szczerskiego z 2005 roku.

Bliski współpracownik i jednocześnie minister w kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy dokładnie dziesięć lat wcześniej opublikował w „Pressjach” prowokacyjny tekst dotyczący ustanowienia w Polsce państwa wyznaniowego, będący charakterystyczną dla tego pisma prowokacją intelektualną. Na Szczerskiego posypały się gromy, co nie zmienia jednak faktu, że „Pressje” są częścią składniową jednego z najlepiej rozwiniętych środowisk po prawej stronie polskiej sceny politycznej. Kwartalnik jest jednym z elementów działalności istniejącego od 1989 r. krakowskiego Klubu Jagiellońskiego, który od pewnego czasu rozszerza swoją działalność poza środowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego, otwierając swoje oddziały w kolejnych miastach akademickich. Od ubiegłego roku osoby skupione wokół KJ tworzą Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, a więc think-tank skupiający wokół siebie zarówno bardziej znane nazwiska wśród wymagającej części polskiej prawicy (Jan Maria Rokita, Jacek Bartosiak czy Bartłomiej Radziejewski), jak i młodych poszukiwaczy nowych idei dla Polski.

W tece 41 redaktorzy „Pressji” zajmowali się kwestią pułapki średniego rozwoju, w jaką wpadła Polska opierając się wciąż na niskich kosztach pracy i nieskomplikowanej produkcji prowadzonej w naszym kraju przez zachodnie firmy. W kolejnym numerze pisma jego twórcy postanowili natomiast zmierzyć się z kolejną kwestią wywołującą nie tyle kontrowersje, co zwykłe niezrozumienie na szeroko pojętej polskiej prawicy. Chodzi więc o ruchy miejskie, które w ostatnich latach zaczęły (z różnym skutkiem) rozwijać się w kolejnych większych ośrodkach w Polsce, co nie podoba się części zwłaszcza konserwatywnych publicystów. Prym w zwalczaniu podobnych inicjatyw wiodą więc Łukasz Warzecha z „W Sieci” oraz Dominik Zdort w „Rzeczpospolitej”, którzy sprowadzili podobne inicjatywy do kwestii rowerowych mas krytycznych i biegaczy, albo „cafe latte” popijanego przez działaczy ruchów miejskich w hipsterskich knajpach (zupełnie jakby nie istniało środowisko „Hipster prawicy”, które dzięki rządom PiS obsadziło właśnie sporo posad w publicznych mediach). Oczywiście, to jedne z elementów działalności miejskich aktywistów, które dosyć słusznie wzbudzają kontrowersje, jednak sprowadzanie kwestii odzyskiwania miasta dla obywateli do podobnych przykładów świadczy bardziej o uproszczonym spojrzeniu na tą sprawę, bądź celowym wprowadzaniu w błąd własnych czytelników.

Czym są więc ruchy miejskie i po co w zasadzie obywatele mają angażować się w życie miasta? Redaktorzy „Pressji” uważają, że leży tu klucz do podmiotowości Polaków oraz ich partycypacji w życiu publicznym, dzięki czemu powróci polityczność mocno ceniona przez krakowskie pismo, o czym w tekście wstępnym pisze zresztą redaktor naczelny pisma. Kolejne trzy artykuły poświęcone są właśnie zagadnieniom podmiotowości politycznej, która formułuje się właśnie w obszarach miejskich, a także potrzebie życia wspólnotowego. Pod tym ostatnim względem w miastach dzieją się jednak niestety rzeczy zagrażające wspólnotowości, bowiem coraz częściej stawiane są odgrodzone osiedla, a ludzie starają się w jak największym stopniu odseparować od siebie nawzajem. Miasto dla „Pressji” to jednak nie tylko wzniosłe idee, ale również zagadnienia związane z architekturą i urbanistyką, które jednak nie liczą się zbytnio w świecie kreowanym przez deweloperów.

Traktuje o tym zwłaszcza artykuł „Miejski kanon” nie będący co prawda manifestem urbanistów, ale proponującym najważniejsze lektury dotyczące współczesnego planowania miasta. Artykuł „Trzynaście twarzy miasta. Alfabet ruchów miejskich” przedstawia natomiast najważniejsze zagadnienia związane z tego typu organizacjami i problemami jakimi starają się zajmować w swojej bieżącej działalności. Kolejna część numeru to natomiast zasadniczo mało ciekawe refleksje „słoików”, a więc osób przybywających do dużych miast z mniejszych miejscowości. Pismo do właściwej formy powraca w wywiadzie i artykule składającym się na blok tekstów o „Polsce powiatowej”. Rozmowa z redaktorem naczelnym „Nowego Obywatela”, Remigiuszem Okraską, poświęcona jest zwijaniu się państwa ze swoich podstawowych funkcji na terenie mniejszych ośrodków, lecz już również w niektórych miastach wojewódzkich, które w ostatnich latach uległy znacznej degradacji. Tekst „Prowincja, literatura, palety” to natomiast wspomnienia innego szefa pisma, Radosława Wiśniewskiego, który trzy lata temu zamknął magazyn literacki „Red.” będący próbą stworzenia twórczego czasopisma w małym miasteczku (notabene w Brzegu gdzie zaczynał współczesny ONR). Wiśniewski stwierdza, że dużą rolę w nieudanej próbie rozwinięcia „Red.” był brak wsparcia ze strony lokalnego samorządu, bowiem m.in. z powodu marż pośredników niemożliwe jest utrzymanie kwartalnika prowadzącego działalność artystyczną.

Numer dopełnia dział poświęcony osobie Marcina Świetlickiego, poety i muzyka rockowego, który w dość zabawnym wywiadzie mówi nie tylko o swoich inspiracjach, ale również zdegenerowaniu polskiego świata literackiego. Autorzy pisma poruszają też temat „antykruchości” według amerykańskiego ekonomisty Nassima Taleba, który opowiada się za dozowaniem ludziom ryzyka przy równoczesnym zapewnieniu im bezpieczeństwa socjalnego. O zaletach podobnego rozwiązania, które z powodzeniem stosowane jest w Skandynawii pisze szerzej Piotr Wójcik w artykule „Antykruche państwo dobrobytu”. Dwa ostatnie artykuły numery dotyczą natomiast możliwości wyjścia Polski ze statusu postkolonialnego państwa oraz uwodzicielskiej naturze niemieckiej myśli politycznej.

„Pressje” po raz kolejny zmuszają do myślenia i poznawania nowych obszarów obywatelskiego życia politycznego. Po tekę numer 42 powinni więc sięgnąć przede wszystkim zwolennicy wyjścia poza utarte przez prawicę schematy.

M.